[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzenie, jakim ją obrzucił, było gorące i wyzy­
wające.
- To jak jazda na rowerze. Takich rzeczy się nie
zapomina.
Maddie posmutniała. Joshua przypominał jej
niedźwiedzia, który zapadł w sen zimowy i teraz po­
woli zaczynał się budzić. I bez wątpienia jej pragnął.
Postanowiła skupić się teraz tylko na Patricku. By-
lo to zdecydowanie bardziej bezpieczne.
- Może to zabrzmi jak banał, ale nie masz pojęcia,
ile może zdziałać dbałość o drugą osobę, uprzejmość
i dobre maniery.
Patrick, jak dobry komputer, zapisywał te wszyst­
kie informacje w swojej pamięci.
- Ilu facetów rzuciłaś?
- Kilku - przyznała z niechęcią. - Jakoś wtedy
przyciągałam do siebie wyjątkowych palantów.
A z paroma i tak za długo się cackałam.
- Dzięki - rzekł, wstając, Patrick.
Już miał wyjść z pokoju, ale zatrzymała go jeszcze
jedna myśl.
- A jaki był najlepszy prezent, jaki dostałaś od
faceta? - spytał.
84
NIEGRZECZNA NARZECZONA
- Oprócz Dawida? - Maddie przytuliła synka
mocno do siebie. Usłyszała głębokie westchnienie
Joshui i domyśliła się, o czym pomyślał. - Ale mu-
sisz pamiętać, że ja mam lat dwadzieścia siedem lat
i dawno już skończyłam szkołę. Dla mnie najlepszym
prezentem byłaby możliwość dzielenia z kimś odpo­
wiedzialności za wychowanie dziecka.
- Nie bój się. Wiem o prezerwatywach.
- One czasem pękają - mruknęła pod nosem Mad­
die. - Zawsze lepiej stosować jakieś dwie metody
zapobiegania ciąży, ale to na pewno wiesz. I na pew­
no rozumiesz, że seks to nie tylko połączenie dwóch
ciał, więc czasami warto poczekać.
Spod oka spojrzała na Joshuę i wyczuła jego apro­
batę.
- A moim ulubionym prezentem od faceta by­
ła piosenka, którą dla mnie napisał - uśmiechnęła się
do Patricka. - Gitarzyści zawsze mnie bardzo po­
ciągali.
Kilka minut później Joshua odprowadzał Maddie
do auta. Deszcz już nie padał. Powietrze było czyste
i chłodne. Kiedy tylko posadziła Dawida w foteliku
i zatrzasnęła drzwi, Joshua zablokował jej drogę.
Czuła całe jego ciało - silną, falującą pierś, mocne
uda i . . . naprężoną męskość.
- Widzę, że niełatwo mi będzie odjechać - mruk­
nęła.
gami koniuszek jej ucha.
- Nie, ale nie chcę nadużywać waszej gościnności.
- Nie ma obawy. - Teraz jego waigi sunęły po jej szyi.
Bez powodzenia próbowała stłumić jęk.
- Uwielbiam te twoje odgłosy. Od razu się wtedy
zastanawiam, jak by brzmiały w łóżku.
- Nie wiem, czy to znaczy, że mam się zamknąć,
czy wprost przeciwnie - próbowała żartować.
- Nie, broń Boże, nie powstrzymuj ich! Mówiłem
ci już, jaka jesteś piękna?
Choć Maddie wiedziała, że to nieprawda, wokół jej
serca rozlało się bardzo przyjemne ciepło. Kiedy wsu­
nął palce w jej włosy, zadrżała.
- I podobają mi się twoje włosy, ich kolor, puszy-
stość, to, jak tańczą wraz z tobą.
Maddie zamknęła oczy. Czuła się cudownie.
- Och, Joshua!
Znów wtulił się w jej szyję.
- Uwielbiam twój zapach.
- To talk dla dzieci.
- Na tobie pachnie podniecająco.
Maddie otworzyła oczy i parsknęła śmiechem.
- Ty chyba zwariowałeś.
- Możliwe. - Teraz palcem obrysowywał kontur
jej ust. - Lubię twój uśmiech.
Nie wiedząc, czy śmiać się, czy płakać, Maddie
potrząsnęła głową.
NIEGRZECZNA
NARZECZONA
85
- A spieszysz się? - spytał Joshua, muskając war­
- Ja też znam swoją rolę. Jak cię słucham, to
robi mi się niedobrze - rzuciła, siadając za kiero-
wnicą.
Joshua znów wyjrzał przez okno i zmarszczył
brwi.
- Nie widać jej?
- Nie.
Była to pierwsza środa od wielu, wielu tygodni,
kiedy Maddie nie przywiozła im kolacji. Choć Joshui
bardzo smakowało jej jedzenie, dużo bardziej zależą-
ło mu na niej samej.
- Myślisz, że powinniśmy do niej zadzwonić? -
spytał Patrick, ujawniając tym samym, że i on przy-
zwyczaił się do tych odwiedzin.
- Poczekajmy jeszcze parę minut.
Instynkt podpowiadał mu, by jej szukać. A jeśli
znów zgubiła drogę i sąsiad tym razem zrobił użytek
ze strzelby?
mówiłem szczerze.
86
NIEGRZECZNANARZECZONA
- Bardzo dobrze, Joshua. Bardzo dobrze.
Odepchnęła go zdecydowanie i podeszła do drzwi
od strony kierowcy.
- Co takiego? - Oczywiście Joshua podążył
w ślad za nią. - O czym ty mówisz?
- Dobry tekst. Znakomity z ciebie aktor. Tę rolę
wykułeś na blachę. Prawie się na to dałam nabrać.
- Do jasnej Anielki, Maddie, przecież wiesz, że
NIEGRZECZNANARZECZONA
87
Kiedy usłyszał w oddali warkot silnika, odetchnął
z ulgą. Poznał tłumik jej auta.
Obaj z synem od razu wyszli na ganek.
Owszem, był to samochód Maddie, ale wysiadł
z niego jakiś mężczyzna. W ręku trzymał pudło z piz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl