[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podejrzanych substancji.
Mrugnął do Seymoura, który odpowiedział głupawym chichotem. Jim miał poważne
podejrzenia, że Ricky, Seymour oraz niektórzy inni chłopcy czasami popalają trawkę w
męskich toaletach, ale nigdy nie zdołał ich przyłapać. Wręczył chłopcu woreczek i patrzył,
jak Ricky otwiera go i zagląda do środka.
 Nigdy nie widziałem coś takiego  orzekł.
 Czegoś  poprawił go Jim.
Ricky zwilżył czubek palca śliną, włożył go do proszku i oblizał. Zmarszczył nos i
powiedział:
 Pfuj! Nigdy nie kosztowałem coś takiego. Smakuje jak zioła, liście i jak&  urwał i
zapatrzył się w dal.  Jak wczoraj  dodał.
 Smakuje jak wczoraj?  zadrwił Seymour.  A jak smakuje wczoraj? Jak twoje
stare skarpetki?
 Powąchaj  namawiał go Jim. Jeszcze nigdy w swojej karierze nauczyciela nie czuł
się tak nieodpowiedzialny, ale wolał nie myśleć o ewentualnych konsekwencjach
nieposłuszeństwa wobec wuja Umbera.
Ricky wziął szczyptę proszku i wciągnął go do nosa, tak samo jak przedtem zrobił to
Jim.
Natychmiast zaczął głośno kichać.
 Jezu Chryste!  jęknął.  Co to jest, do diabła?
 Może to samo, co palił Tee Jay  powiedział Jim, przykucając nad nim. Ricky
spojrzał na niego załzawionymi oczami.  No wiesz& wtedy, gdy widziałeś go za szkołą w
tym samym czasie, kiedy został zabity Elvin. Bo właśnie tam poszedł pięć po jedenastej,
prawda?
Tak więc nie mógł być w kotłowni.
 Co&  wykrztusił Ricky i rozłożył się jak długi na trawie, uderzając głową o
ziemię.
 Hej, co mu się stało?  spytała zdumiona Jane, pochylając się nad nim.
Seymour opadł na czworaka i zajrzał mu w oczy.
 Ricky, słyszysz mnie, człowieku?
Jim podniósł woreczek z proszkiem pamięci i schował do kieszeni.
 Nic mu nie jest& to tylko hiperwentylacja, nic więcej. Uklęknął przy chłopcu i
lekko poklepał go po policzku.
 Ricky& no, Ricky, nic ci nie jest. No już, Ricky, ocknij się.
Jednocześnie myślał:  Mój Boże, mam nadzieję, że nie zrobiłem mu krzywdy .
Ricky wymamrotał coś, a potem otworzył oczy. Spojrzał na cztery pochylone nad nim
twarze i zapytał:
 Co jest?
 Zasłabłeś  odparł Jim.  Chyba zrobiłeś zbyt głęboki wdech.
Ricky usiadł, ocierając nos grzbietem dłoni.
 Jezu, to świństwo daje kopa, panie Rook. Nie wiem, co to jest, ale na pewno nie
koka.
 Przepraszam  powiedział Jim.  Nie chciałem, żeby ci się coś stało.
Ricky ponownie kichnął.
 Nic mi nie jest  mruknął.  Od początku lata nie miałem tak czystego nosa.
 Chyba po prostu wrzucę ten woreczek do śmieci i zapomnę o całej sprawie 
oświadczył Jim.  Cokolwiek to jest, nie sądzę, żeby ktoś dobrowolnie wpychał to sobie do
nosa.
Już miał odejść, kiedy Seymour powiedział:
 Panie Rook, co takiego mówił pan o Tee Jayu? No wie pan, o tym, że palił za
szkołą?
 I co z tego?
Seymour zamrugał oczami. Jim niemal słyszał poruszające się w jego głowie trybiki.
 No cóż& jeśli palił za budynkiem szkoły, to nie mógł zabić Elvina, prawda? Nie
mógł być w dwóch miejscach jednocześnie.
 Rzecz w tym, że nikt go tam nie widział  odparł Jim.  Twierdzi, że palił za
szkołą, ale policja nie znalazła żadnych świadków.
 Chwileczkę  powiedział Ricky.  Ja go widziałem.
 %7łartujesz sobie  prychnął Jim.  Jeśli tak, to dlaczego nie powiedziałeś o tym
porucznikowi Harrisowi?
 Nie wiem. Po prostu& nie wiem. Zapomniałem.
 Naprawdę widziałeś Tee Jaya palącego za szkołą między pięć po a kwadrans po
jedenastej?
 Pewnie. Mogę przysiąc. Zostawił innych, poszedł za szkołę i zapalił sobie.
Widziałem go przez cały czas. Chyba nic nie mówiłem, bo myślałem, że będzie miał kłopoty
z powodu palenia.
 Ricky  powiedział Jim, kładąc mu ręce na ramionach.  Tee Jay stanie przed
sądem pod zarzutem morderstwa pierwszego stopnia. To o wiele poważniejsze od palenia
trawki.
Ricky przycisnął dłoń do czoła.
 Nie wiem, dlaczego nic nie mówiłem. Chyba wypadło mi to z głowy albo co.
 No cóż, teraz, kiedy ci się przypomniało, może lepiej porozmawiajmy z
porucznikiem Harrisem i zobaczmy, czy uda nam się uwolnić Tee Jaya od zarzutów.
 Pewnie. No pewnie.  Zaszokowany Ricky potrząsał głową. Seymour, Muffy i Jane
spoglądali po sobie z niedowierzaniem. Wydawało im się niewiarygodne, że Ricky
potrzebował aż dwóch dni, żeby przypomnieć sobie, że widział Tee Jaya palącego za szkołą
w czasie, gdy popełniono morderstwo. Ale jakie to ma teraz znaczenie, skoro dzięki temu Tee
Jay wyjdzie na wolność.
 Chodz ze mną  rzekł Jim.  Powiemy o tym doktorowi Ehrlichmanowi. A potem
wezwiemy policję.
Poszli razem przez trawnik.
 Porucznik Harris przepuści cię przez wyżymaczkę  ostrzegł chłopca Jim. 
Przygotuj się na to.
 Może mnie wałkować do znudzenia, panie Rook. Widziałem, jak Tee Jay palił.
Przysięgam. Widziałem to własne oczy.
Dochodzili już do budynku administracji, kiedy z głównego wejścia wyszła Susan
Randall.
Rozmawiała z George em Babourisem, nauczycielem fizyki. Miała na sobie kraciastą
bluzkę ze stójką, jak Doris Day, i krótką granatową spódniczkę. Zbliżając się do niej, Jim
zwolnił i na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Już zaczął podejrzewać, że z jakiegoś
powodu unika go tego ranka. Może droczyła się z nim. W końcu przecież pocałowała go i
powiedziała mu, że zawsze uważała go za wyjątkowo atrakcyjnego, wspaniałego faceta!
Wszedł na schody, objął ją i pocałował w usta.
 Cześć, kochanie. Mam dobre wieści.
Susan strąciła jego ramię i cofnęła się o dwa kroki.
 Jim!  zaprotestowała.
George Babouris, brzuchaty i czarnobrody, spoglądał na nich z bezbrzeżnym
zdumieniem.
Jim podniósł obie ręce w żartobliwym geście poddania.
 O co chodzi?  zapytał.  Chciałem ci tylko powiedzieć, że&
 Pocałowałeś mnie, o to chodzi. Pocałowałeś mnie w usta.
Jim był zaskoczony. Wczoraj była taka namiętna, a teraz traktowała go, jakby był
jakimś zboczeńcem.
 Słuchaj  oznajmił  nie musisz bawić się ze mną w  ciepło zimno .
 O czym ty mówisz? Kiedy to byłam taka ciepła?
 Wczoraj po południu nie zachowywałaś się jak Królewna Znieżka.
 Powiedziałam, że chciałabym zobaczyć twoje mapy, to wszystko. Trudno to nazwać
czymś więcej.
Jim obrócił się do George a i rzucił mu jedno z tych porozumiewawczych męskich
spojrzeń.
 Chciała tylko zobaczyć moje mapy!  mruknął i uśmiechnął się.
Susan uderzyła go w policzek, tak mocno, że zapiekło.
 Za co, do diabła?!  zawołał zaskoczony.
 A jak myślisz, do diabła? Chcesz, żebym oskarżyła cię przed doktorem
Ehrlichmanem o molestowanie seksualne?
 Chwileczkę  powiedział Jim.  Wczoraj to było:  Jim, zakochałam się w tobie od
pierwszego wejrzenia . A dziś napadasz na mnie i bijesz. O co chodzi?
Susan wytrzeszczyła oczy.
 Odbiło ci czy co?
Jim rozejrzał się wokół. George Babouris patrzył na niego z potępiającym wyrazem
twarzy i nawet Ricky odsunął się o krok. Jim zrozumiał, że coś jest nie tak i że naraził się na
poważne kłopoty.
 W porządku&  wymamrotał.  Chyba zaszło jakieś nieporozumienie.
Cofnął się.
 Chodz, Ricky, mamy ważniejsze rzeczy na głowie.
ROZDZIAA VIII
Tee Jay został wypuszczony o dziesiątej wieczorem, przedtem porucznik Harris
przesłuchiwał Ricky ego przez ponad cztery godziny. Ricky zaproponował, że podda się
badaniu na wykrywaczu kłamstw, jednak porucznik i tak wiedział, że nie może postawić Tee
Jaya przed sądem nie mając narzędzia zbrodni, odcisków palców lub stóp, a przeciw sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl