[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będę mógł ci odpowiedzieć.
Liv wciągnęła powietrze.
- Czy to prawda, że przyszedłeś tutaj, bo Tulla cię o to prosiła?
- Nie, na miłość boską! Ja zapomniałem o Tulli natychmiast, kiedy zniknęła mi z oczu.
I to jest absolutnie szczera odpowiedz. Ona zachowuje siÄ™ wobec ciebie po prostu bez-
wstydnie!
Liv nic już nie powiedziała, stali oboje w milczeniu i słuchali, jak jakaś dziewczyna
piskliwym głosikiem próbuje rozpocząć śpiewaczą karierę. Oczywiście, cudownie było mieć
Jo obok siebie, zwłaszcza wiedząc, że to nie dla Tulli tutaj przyszedł, ale zrobił się jakiś taki
dziwny, jakby obcy, w jego oczach było coś wrogiego, jakby nienawidził Liv. Pamiętała
czuÅ‚ość w jego gÅ‚osie, kiedy jÄ… żegnaÅ‚ w Månedalen, i nie pojmowaÅ‚a, co siÄ™ mogÅ‚o stać. Co
siÄ™ staÅ‚o od jej wyjazdu z Månedalen i dlaczego on teraz siÄ™ tu pojawiÅ‚?
- Czy zastanawiałaś się jeszcze nad tym morderstwem? - zapytał szeptem.
- Tak, i jest wiele rzeczy, o które chciałabym zapytać ciebie. Jeśli byś miał trochę
czasu - dodała niepewnie.
Skinął głową i wtedy Liv poczuła, że wyciąga do niej rękę, wolno przesuwa dłoń po
drewnianej drabince. Nie była w stanie oddychać. Jeśli on teraz jej dotknie, to już to nie
będzie tak, jak dorosły człowiek głaszcze sympatyczne dziecko, bowiem teraz światło na sali
zostało przygaszone do minimum, a śpiewaczka na podium stwarzała bardzo romantyczny
nastrój. Liv spojrzała ukradkiem na Jo. Twarz miał nieruchomą, jakby zamkniętą, ale kiedy
jego ręka dotknęła pleców Liv, drgnął i spojrzał na nią. Ona uśmiechnęła się leciutko, a wtedy
Jo objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem i delikatnie przygarnÄ…Å‚ do siebie.
%7łeby tylko któryś nauczyciel tego nie zobaczył, przestraszyła się Liv. Teraz przecież
znowu jestem uczennicÄ… i to wcale nie w ostatniej klasie, niestety.
Wszystko w niej drżało, nie mogła tego opanować, ale jednego była pewna: Jo
przyszedł tu dla niej. Ale dlaczego? Wciąż nie byłaby w stanie odpowiedzieć. Czy po to, by
przywrócić do życia dawną przyjazń, czy też z innego powodu, o którym ona nie miała nawet
odwagi pomyśleć? Och, nie, niestety. Jo, ten fantastyczny młody człowiek, który mógł mieć
każdą najładniejszą dziewczynę, miałby wybrać właśnie ją? Zmieszne...
Ludzie są dziwni; jeśli zdarzy im się w okresie dojrzewania, kiedy psychika jest
najbardziej wrażliwa, usłyszeć, że coś w ich wyglądzie jest nie całkiem doskonałe -
powiedzmy, że ktoś rzuci mimochodem krytyczną uwagę na temat kształtu ich nóg - nigdy
tego nie zapomną. Niechby mówiono im potem tysiące komplementów, to i tak będą wciąż
rozmyślać o swoim nie takim nosie i swoich krzywych nogach. A Liv przecież przez całe
życie wysłuchiwała, jak bardzo jest beznadziejna od czubka głowy po koniuszki palców,
włączając w to wyobraznię, sposób myślenia i talenty, a raczej ich brak. Nie potrafiła
uwierzyć, że mogłaby się komuś wydać atrakcyjna. Sama myśl, że Jo mógłby żywić dla niej
jakiekolwiek zainteresowanie, wydawała jej się absurdalna, śmieszna, po prostu szalona.
W zabawie zgodnie z programem nastąpiła przerwa.
- Co teraz będzie? - zapytał Jo.
- Wybory królowej balu - odparła Liv. - Oczekuje się, że w tym roku zostanie wybrana
Tulla.
- Oczekuje siÄ™? Kto oczekuje? Ona sama?
- Fe! Nie wypada, Jo! - roześmiała się Liv.
Ale rzeczywiście, królową została Tulla Larsen, stała teraz na podium zaskoczona i
zakłopotana , ale uszczęśliwiona.
- Kochani, dziękuję wam! Nigdy nawet nie marzyłam, że mogłabym zostać wybrana!
- Nie, oczywiście, że nie - mruknęła Liv. - Ona już od dawna usiłuje nakłonić mamę,
żeby wysłała jej zdjęcie na konkurs Miss Norvegia.
Tulla dostała ogromny bukiet kwiatów i kłaniała się wdzięcznie, ślicznie
onieśmielona. W końcu mistrz ceremonii oświadczył, że Tulla może sobie wybrać tancerza i
towarzysza na dzisiejszy wieczór. Taka była tradycja, królowa ma takie prawo. Tulla
rozpromieniona spoglądała na salę.
- Drodzy chłopcy, tak wielu z was chciałabym wybrać na mojego towarzysza w ten
wspaniały wieczór, ale myślę, że jest ktoś, kto zasługuje na to bardziej niż inni...
Brat Very wyprostował się, pokazując w szerokim uśmiechu swoje zęby jak z reklamy.
- To mój absolutnie wyjÄ…tkowy przyjaciel, który przebyÅ‚ dalekÄ… drogÄ™ z Månedalen,
żeby tu z nami dzisiaj być, Jo Barheim!
- No coś takiego! - warknął Jo przez zaciśnięte zęby. - Tym razem to już chyba
przesadziła.
- Jo... - szepnęła Liv, widząc jego wykrzywioną gniewem twarz, ale było za pózno. Jo
energicznym krokiem przemierzył parkiet i wszedł na podium. Powitała go burza oklasków, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]