[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z naprzeciwka samochód. Tak. Wpadłem, pomyślał. zydencji.
2 1 2 TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 1 3
- Trochę nie pasuje do tego starego jeepa. ękę i zaprowadził krótkim korytarzem do sypialni,
- LubiÄ™ zaskakiwać ciÄ™ coraz to nowymi niespo­ V drugiej rÄ™ce niosÄ…c jej torbÄ™ podróżnÄ….
dziankami. Położył bagaż na łóżku i podszedł do kominka
- To akurat ci się udaje - powiedziała i wysiadła x rogu pokoju. Potarł zapałką o podeszwę buta
z poobijanego auta. podpalił mech pod polanami, zgrabnie ułożonymi
,ia staroświeckich kozłach.
Trent wyjął pęk kluczy na kółeczku i otworzył
drzwi. Nikki usiadła na skraju wielkiego łoża i rozejrzała
W domu pachniaÅ‚o Å›rodkami do czyszczenia, siÄ™ po sypialni, której caÅ‚Ä… podÅ‚ogÄ™ zakrywaÅ‚ ciemno­
woskiem i olejem opaÅ‚owym. Kiedy szli koryta­ czerwony dywan. Choć wnÄ™trze wydawaÅ‚o jej siÄ™przy-
rzem wyÅ‚ożonym boazeriÄ…, Trent zapalaÅ‚ Å›wiatÅ‚a, tulne, czulÄ… siÄ™ dziwnie nieswojo. CoÅ› tu jest nie w po­
bez trudu znajdując w mroku kontakty. Ale choć rządku, myślała. Ale nie potrafiła sprecyzować co.
dom robił miłe wrażenie, serce Nikki przenikał Po chwili rozpalił się ogień i w pokoju zrobiło się
chłód. Nie pamiętała wiele ze swej przeszłości, lec/ jeszcze przyjemniej. Trent przeciągnął się leniwie
była pewna, że nigdy przedtem nie postawiła tu i na moment mignął jej przed oczami kawałek jego
stopy. opalonej skóry nad paskiem dżinsów.
Weszli do dużego salonu, na środku którego stal - Mieliśmy dziś męczący dzień - powiedział
podłużny stół, a wokół niego krzesła z wysokimi tłumiąc ziewanie. - Pora chyba iść spać.
oparciami. Nikki stanęła przy oknie wychodzÄ…cym Drgnęła sÅ‚yszÄ…c te sÅ‚owa, a jej oddech natych­
na tonące w granatowym mroku jezioro i patrzyła miast stał się nierówny. Wiedziała, co to znaczy.
w ciemną pustkę. Owszem, kiedy mieszkali w hotelu na Salvaj e, spała
- Nigdy tu nie byłam - powiedziała cicho. z nim. Ale wtedy mogła tłumaczyć się przed samą
sobą, że nie ma wyboru. Kochała się z Trentem,
- Byłaś. Przypomnisz sobie.
ponieważ była w pewnym sensie jego więzniem,
- Nie sądzę. Gdybym była tu razem z tobą, na
a jej prawdziwe życie wydawało się bardzo odległe
pewno bym pamiętała.
i nierzeczywiste.
- Jesteś po prostu zmęczona - rzekł. Wziął ją za
TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 1 5
2 1 4 TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN
Ale teraz sytuacja przedstawia siÄ™ zupeÅ‚nie ina­ - Nie wierzÄ™ ci.
czej. WróciÅ‚a do swego rodzinnego miasta. Jest ko­ - Nie szkodzi. - PoÅ‚ożyÅ‚ jej dÅ‚oÅ„ na ramieniu,
ale natychmiast jÄ… zdjęła. - I tak nigdy mi nie wie­
bietą niezależną, Amerykanką, a nie obywatelka
rzyłaś.
kraju, gdzie mężczyzna posiada władzę niemalże
absolutnÄ…. Ma swoje mieszkanie i wcale nie musi - Szkodzi. Tym razem jest to kwestia zasadni­
cza.
być z Trentcm w tym wielkim domu. Nie zaciągnął
i nie przywiÄ…zaÅ‚ jej przecież do łóżka. PrzyszÅ‚a tu - Dobrze. Pojedziemy po to cholerne Å›wiadec­
z wÅ‚asnej, nieprzymuszonej woli. To prawda, że po­ two Å›lubu. - Znów wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™, tym ra­
sÅ‚użyÅ‚ siÄ™ swoim szczególnym darem przekonywa­ zem zaczepiajÄ…c palcem o koÅ‚nierz bluzki z trójkÄ…t­
nia, ale to wszystko. JeÅ›li zechce, może jeszcze po­ nym dekoltem.
wiedzieć  nie". Wybór należy do niej. Ale czy po­ - Kiedy?
trafi? Czy chce powiedzieć  nie"? Na razie postano­ - Jutro. Na pewno bÄ™dziesz chciaÅ‚a pojechać do
wiła odwlec moment, kiedy będzie musiała się zde- redakcji, więc po drodze po prostu wpadniemy do
cydować, zwłaszcza że Trent przyglądał się jej mojego biura,
wzrokiem, który umiała już rozpoznać.
O Boże. Dlaczego nie ma dosyć siÅ‚, aby zapo­
- MiaÅ‚eÅ› pokazać mi Å›wiadectwo Å›lubu - powie- biec temu, co zaraz siÄ™ stanie? Palce Trenta odpina­
ły już guziczki jej bluzki i czuła na twarzy jego go-
działa zdając sobie sprawę, że rzuca na stół swoja
ra,cy oddech. Zdobyła się na jeszcze jedną próbę
atutowÄ… kartÄ™.
odwrócenia biegu wypadków i chwyciÅ‚a go za nad­
- Nie mam go tu.
garstki.
- A gdzie je masz?
- Próbujesz zmienić temat.
- W biurze.
- Co takiego? W biurze? - Nie ma żadnego tematu. Jesteśmy tylko my
powiedział i pocałował koniuszek jej ucha. To ją
- Zostawiliśmy je tam przed wyjazdem na lotni
sko. - Przysunął się ku mej i czuła, że za chwilę nic niemalże rozbroiło.
będzie już odwrotu. - Może ty mnie okłamujesz?
TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 1 7
2 1 6 TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN
W głowie Nikki kłębiły sięjeszcze jakieś strzępy
- Może. - CaÅ‚owaÅ‚ jej szyjÄ™, równoczeÅ›nie wsu­
myśli przypominające, że nie wszystko zostało do
wając ręce pod rozpiętą już bluzkę.
końca wyjaśnione, ale już nie chciała ich słuchać.
- Muszę mieć pewność, że mówisz prawdę...
Daj mi jakiÅ› dowód, proszÄ™. Pragnęła tego mężczyzny, pragnęła go caÅ‚ym cia­
- Pózniej, Nikki. łem,
- Trent, proszÄ™ ciÄ™... Teraz ona przejęła inicjatywÄ™ i caÅ‚owaÅ‚a go deli­
- Daj spokój, Nikki... Odpręż się... Dlaczego katnie, niespiesznie, jakby na zwolnionym filmie,
nie chcesz, żeby nam było miło... - mówił, prawic co tym bardziej go podniecało.
nic odrywajÄ…c ust od jej warg.
- JesteÅ› niebezpieczna...
Na chwilę wyzwoliła się od jego natarczywych - Ty też...
pocałunków.
Czuła w ustach słony smak jego skóry, Już nie
- Nie mogÄ™...
myÅ›laÅ‚a o przeszÅ‚oÅ›ci ani przyszÅ‚oÅ›ci. %7Å‚yÅ‚a tÄ… chwi­
- OczywiÅ›cie, że możesz. JesteÅ› tak samo gorÄ…­
lą. %7łyła dla jego gorących pocałunków, śmiałych
ca jak na tej dzikiej wyspie, z której dopiero co
pieszczot, obietnicy szybkiego spełnienia.
wróciliśmy.
- Powiedz mi, że tego chcesz, Nikki.
Zmysłowy dreszcz przebiegł jej ciało, gdy Treni
- ChcÄ™.
zsunął z jej ramion bluzkę i zaczął całować szyję.
OpierajÄ…c siÄ™ na Å‚okciu, dÅ‚oniÄ… drugiej rÄ™ki gÅ‚a­
- O Boże, jaka ty jesteś cudowna -szeptał jej do
skał jej pierś.
ucha, muskając wargami wilgotną od pocałunków
- Powiedz to jeszcze raz.
skórÄ™. Znów zsunÄ…Å‚ siÄ™ niżej i caÅ‚owaÅ‚ jej coraz bar­ - ChcÄ™ kochać siÄ™ z tobÄ….
dziej nabrzmiałe piersi. Nikki westchnęła cicho Przy akompaniamencie deszczu bębniącego
i przytuliła się do niego mocniej. o szyby Trent wziął ją z pasją i zapamiętaniem. Ona
- Tak, kochanie, wÅ‚aÅ›nie tak ... - szepnÄ…Å‚, prze­ zaÅ› oddaÅ‚a mu siÄ™ bez reszty, ciaÅ‚em i duszÄ…, nie
chyliÅ‚ jÄ… do tyÅ‚u i spleceni ramionami opadli Å‚agod­ myÅ›lÄ…c już o tym, czy powinna mu ufać. ZresztÄ… nie
nie na miękkie, szerokie łoże. myślała już o niczym. Czuła tylko, jak krew w jej
TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 1 9
2 1 8 TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN
;zuły szept sprawił, że tym boleśniej uświadomił
żyÅ‚ach zaczyna krążyć coraz szybciej, a ciaÅ‚o pozba­
iobie stratę, jaka wkrótce go czeka. Cokolwiek
wiajÄ… woli.
uczyni, ta kobieta nie będzie należeć do niego.
Usłyszała krzyk, który był jej własnym głosem.
Zabrnął już za daleko. Pozwolił, by zawładnęła
Wczepiła się konwulsyjnie w Trcnta, który opadł na
nim caÅ‚kowicie i nieodwoÅ‚alnie. Owszem, okÅ‚amy­
nią oddychając ciężko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl