[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Sprawdziliście w książce telefonicznej? - spytała
Maggie.
- Tak, ale nie znalazÅ‚em. - Rory odÅ‚amaÅ‚ kawaÅ‚ek buÅ‚­
ki i rzuciÅ‚ na stolik krzeseÅ‚ka Laury. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, wi­
dząc, jak bratanica zaciska na nim tłustą rączkę.
Maggie odebrała córce bułkę.
- Najpierw musi zjeść jarzynkę - powiedziała stanowczo.
Rory spojrzał na zieloną paciaję w miseczce i skrzywił
siÄ™.
- To ma być jarzynka? Dla mnie to wygląda jak świeże
krowie g...
Ash spojrzał na niego karcąco.
- Wielkie uszy - mruknÄ…Å‚.
- Zupełnie jakby nigdy tego nie słyszała od ciebie
- mruknął Rory. Nabrał na łyżkę szpinak i podsunął Lau-
50
rze do ust. - No, kotku - namawiaÅ‚. - Gdy zjesz szpina­
czek, stryjek Rory da ci bułkę.
Laura odepchnęła łyżkę.
- Wiem, kto może pamiÄ™tać SheilÄ™ Tompkins - ode­
zwała się Elizabeth.
- Kto? - spytał Woodrow.
Rory skorzystaÅ‚ z tego, że wszyscy patrzÄ… na jego bra­
towÄ… i, chcÄ…c pomóc Laurze, sam zjadÅ‚ szpinak, ale naty­
chmiast tego pożałował. Rozpaczliwie szukał czegoś, do
czego mógłby go wypluć.
- Maw Parker - wyjaśniła Elizabeth. - Mieszka tu od
zawsze i zna wszystkich.
- Rzeczywiście - zgodził się z nią Woodrow i zwrócił
się do Rory'ego. - Może zadzwoń do Maw?
Rory ciÄ…gle jeszcze miaÅ‚ w ustach szpinak. Nie pozo­
stało mu nic innego, jak go przełknąć.
- Zadzwonię - wybełkotał i szybko wypił pół szklanki
herbaty, żeby pozbyć się obrzydliwego smaku.
Elizabeth spojrzała na niego z niepokojem.
- yle siÄ™ czujesz?
Rory przycisnął rękę do żołądka, modląc się, by szpinak
zechciał w nim pozostać.
- Nie, wszystko w porzÄ…dku.
- A co myślisz o Macy? - spytał Ash.
Rory podał Laurze łyżkę.
- ProszÄ™, sama musisz siÄ™ tym zająć - powiedziaÅ‚ i zwró­
cił się do Asha. - Chyba jest w porządku. Dlaczego pytasz?
- Bo widzę, że spędziłeś z nią trochę czasu. Jestem
ciekaw, czego się o niej dowiedziałeś.
- Jest architektem zieleni. Wykorzystała pieniądze
51
z funduszu powierniczego Bucka, żeby opłacić studia.
Przyjechała do Tanner's Crossing oddać nam pieniądze
i znalezć swojego prawdziwego ojca. - WzruszyÅ‚ ramio­
nami. - Tylko tyle. Nie jest specjalnie gadatliwa.
- A ona sama, jaka jest?
- Na pewno jest dobra w swoim zawodzie. A jeÅ›li cho­
dzi o charakter, jest twarda, niezależna i stanowcza. I nie­
ufna. - Zaśmiał się. - Przypomina żółwia. Chodzi z głową
schowanÄ… w ramiona, jakby siÄ™ spodziewaÅ‚a, że ktoÅ› wy­
mierzy jej cios. - Przestał się uśmiechać, gdy przypomniał
sobie jej wczorajszÄ… rozpacz. - Ale ma w sobie jakiÅ› smu­
tek - dodał z wahaniem.
- Dlaczego? - spytała Maggie.
- Nie wiem - powiedział, nie potrafiąc nazwać uczuć,
jakie widział w spojrzeniu Macy. - Jakby była zagubiona.
- Jak sądzę, cierpi na kryzys tożsamości - wtrąciła się
Elizabeth. - Ludzie wywodzÄ… swojÄ… tożsamość od rodzi­
ców. Zmierć matki i odkrycie, że mężczyzna, którego
uważała za ojca, nie jest jej ojcem, ograbiły ją z poczucia
tożsamości. Na pewno teraz zastanawia się, kim jest
w rzeczywistości, a to tłumaczyłoby poczucie zagubienia,
o którym wspominał Rory.
Tym spowodowany może być także jej brak ufności
- kontynuowaÅ‚a. - Wiedza, kim siÄ™ jest i skÄ…d siÄ™ pocho­
dzi, daje czÅ‚owiekowi pewność siebie. Poczucie bezpie­
czeństwa, jeśli wolicie. A u Macy to poczucie zostało
okropnie zachwiane, bo straciÅ‚a swojÄ… tożsamość. Na do­
datek odkryła, że matka kłamała. I teraz Macy już nikomu
nie ufa. W końcu jeżeli nie można ufać własnej matce, to
czy w ogóle komuś można ufać?
52
Może się mylę - wywodziła dalej - ale gdybym miała tu
wyrazić swoje zdanie, powiedziaÅ‚abym, że Macy jest prze­
rażona. Szuka swojej tożsamości, czegoś, na czym mogłaby
się oprzeć. I póki tego nie znajdzie, czuje się jak w pułapce.
To dla niej prawdziwe piekÅ‚o. Nie może siÄ™ cofnąć. Jej prze­
szłość, ta, którą znała, już nie istnieje. A nie może iść do
przodu, bo przyszłość wydaje jej się poza jej zasięgiem.
Dopóki nie dowie się, kto jest jej ojcem i kim jest ona sama,
pozostanie w takim stanie zawieszenia.
Przyczepa Macy była mała, przeznaczona bardziej na
weekendowe wyprawy niż na stałe mieszkanie. Stała
w cieniu rzucanym przez drzewo bawełnicy. Obok, na
wÄ…skim pasie trawy, staÅ‚ leżak. LeżaÅ‚a na nim Macy, z go­
łymi nogami, oczy osłaniały jej ciemne okulary. Krótkie
szorty pozwalały zobaczyć zadziwiająco długie nogi,
a króciutka bluzka odsłaniała spory kawałek kuszącego
ciała. Rory pomyślał, że Macy musi mocno spać, skoro
nie zwróciła uwagi, gdy parkował na ulicy. Natomiast
sÄ…siedzi z naprzeciwka przyglÄ…dali mu siÄ™ nieufnie.
Z westchnieniem spojrzaÅ‚ z powrotem na Macy, zbie­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl