[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mmmm& - Brooke pochyliła ku niemu głowę, czując we włosach dotyk
jego warg. Delikatnie kąsał jej szyję, co wywoływało w niej dreszcze. - Bardzo
polubiłam twoją siostrę - powiedziała.
Mary Margaret O Malley Cunningham była drobną, niezwykle energiczną
rudowłosą panią, o kilka lat starszą od brata. Mimo że nie było między nimi
fizycznego podobieństwa, wyczuwało się jednak silną łączącą ich więz. Równie
oczywiste, choć nieco zabawne było matczyne traktowanie Meade a przez Mary
Margaret.
- Cieszę się - odparł Meade. - Mam jeszcze jedną siostrę, zupełnie taką samą.
- Jak sądzisz, nie miała chyba nic przeciw temu, że Kevin zaprosił mnie na
kolację w przyszłą sobotę?
- Chyba żartujesz. Można by przypuszczać, że to ona namówiła Kevina, aby
cię zaprosił. Choć w takim wypadku powiedziałby pewnie coś w rodzaju: Moja
mama chciała, żebym zaprosił cię do nas, bo wtedy wszyscy mogliby cię wreszcie
poznać .
- Hm& - odpowiedziała Brooke. Matka Kevina nie ukrywała swego
zainteresowania jej osobą. I podobnie jak u Francisa O Malleya ciekawość ta była
zrównoważona niezwykłym urokiem osobistym. - Czy rozmawiałeś już o mnie ze
swoją rodziną? - spytała.
Meade objął talię dziewczyny.
- Powiedziałem im, że jesteś kimś specjalnym - przyznał uczciwie. -
Powiedziałem im też, że jesteś damą, która nie lubi, gdy się ją popędza.
- Och. - Przysłoniła rzęsami oczy, zastanawiając się nad tymi słowami.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz? - spytał po chwili.
- Masz na myśli to, że przyjęłam zaproszenie twojej siostry? - Brooke
odwróciła się w jego stronę.
Skinął głową.
- Wolałbyś, żebym odmówiła?
Wyraz błękitnych oczu Meade a był ciepły i bezpośredni.
- Nie - odparł szczerze. - Chciałbym, abyś poznała resztę mojej rodziny. Są
dla mnie bardzo ważni. Ale wszyscy naraz mogą być trochę męczący. Nie chcę,
żebyś czuła się& skrępowana.
- Przecież będziesz razem ze mną, prawda? - uśmiechnęła się Brooke.
- Oczywiście - obiecał.
- Więc nie będę się czuła skrępowana - odparła.
Meade odniósł wrażenie, że na takie słowa można było odpowiedzieć w
jeden, jedyny sposób. Przytulił Brooke do siebie i pocałował ją.
ROZDZIAA 8
Zapadał zmierzch. Niebo, jeszcze przed chwilą tak przejrzyście błękitne,
teraz przybrało barwę szaropurpurową. Swawolny powiew poruszał ciepłym,
czerwcowym powietrzem. Meade i Brooke siedzieli, jak często o tej porze dnia. na
porośniętej winoroślą werandzie domu, w którym mieszkali.
Brooke była oczarowana koronkową konstrukcją budowli już od chwili, gdy
w niej zamieszkała. Gdy spytała o to Meade a, dowiedziała się, że Sebastian
Browning kazał zbudować werandę jako prezent urodzinowy dla żony.
Któregoś dnia po powrocie z pracy zastała Meade a siedzącego na werandzie
i słuchającego Mozarta. Przeglądał stosy publikacji przysłanych w czasie jego
nieobecności. Poprosił, aby z nim została, na co z ochotą przystała. Następnego
wieczoru zaproszeniu towarzyszyła propozycja wspólnego wypicia butelki
beaujolais. Następnym razem Brooke przyniosła ze sobą butelkę chablis i poduszki,
na których można było usiąść.
Tydzień po ich pierwszej upojnej nocy Meade sprawił jej niespodziankę,
przygotowując kolację na świeżym powietrzu. Jedli przy stole przykrytym lnianym
obrusem, zastawionym chińską porcelaną, kryształami i świecznikami. Jak
wiktoriańscy odkrywcy, według Meade a żyjący zgodnie z zasadą wymagającą
wieczorowego stroju do każdego posiłku, nawet spożywanego w samym środku
dżungli.
Pózniej tańczyli przy świetle księżyca. Brooke była oczarowana
romantycznym nastrojem wieczoru&
- A więc? - spytał Meade, obejmując prawym ramieniem plecy dziewczyny.
- Co naprawdę sobie pomyślałaś? - Wiedział, że po raz kolejny zadawał to samo
pytanie, lecz chciał się upewnić, że ten dzień nie tylko dla niego był udany.
Brooke zaśmiała się i odchyliła do tyłu, pocierając policzkiem o jego dłoń.
- Mówiłam ci przecież w samochodzie, gdy wracaliśmy do domu. Uważam,
że twoja rodzina jest wspaniała. Ten dzień był cudowny.
Mówiła prawdę. Spotkanie z najbliższą rodziną Meade a, jego rodzicami,
dwiema siostrami, dwoma szwagrami, pięciorgiem siostrzeńców było męczące,
lecz niezwykle ciekawe. Ona sama wychowała się w rodzinie, w której goście byli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]