[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie podobał mu się błysk, jaki dostrzegł w oczach
dziewczyny.
- Widziałam kiedyś coś takiego. Jeden z bywalców
restauracji, w której pracuję, ma podobne urządzenie,
tylko znacznie wiÄ™ksze, rozmiarów pilota do telewi­
zora. Mówił, że zawsze zabiera to z sobą, kiedy rusza
samotnie w góry.
- Tak, to przydatny gadżet - powiedział spokojnie
Tyler, chcąc ugasić jej podekscytowanie. Nie zdołał.
- Możesz się nim posłużyć, żeby wezwać pomoc?
- To nie my potrzebujemy pomocy, lecz Westin.
Anula & Irena
scandalous
Zmarszczyła czoło.
- Wiem, już to mówiÅ‚eÅ›. Ale gdyby nas stÄ…d wy­
ciągnięto, szybciej dotarlibyśmy do Westina. A czas
odgrywa rolÄ™, prawda?
- PosÅ‚uchaj, Z tym siÄ™ trzeba bardzo ostrożnie ob­
chodzić, wyłącznie w sytuacjach awaryjnych. Inaczej
ściągniemy sobie na głowę bandytów. - O ile już się
tu gdzieś nie czają, dodał w myślach.
Pokazanie Marisie urządzenia było ryzykownym
posuniÄ™ciem, na które zdecydowaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kiem Å›wia­
domie. Oczywiście nie wspomniał jej, że jest to nie
tylko odbiornik, ale również nadajnik; i że zamierza
się nim posłużyć, aby wydostać się z Westinem z la
Fortuny.
- Dlatego wczoraj wolaÅ‚em wejść na górÄ™ i spraw­
dzić, gdzie jesteÅ›my. Nie chciaÅ‚em, by ktokolwiek prze­
chwycił sygnał.
Marisa była inteligentna. Wiedział, że reszty sama
siÄ™ domyÅ›li. Jeżeli chce pomóc terrorystom, podejrze­
wał, że przystąpi do działania dziś, najpózniej jutro.
On zaÅ› z każdÄ… godzinÄ… nabieraÅ‚ coraz wiÄ™kszej pew­
ności, że są śledzeni. %7łe ludzie z El Jefe świetnie się
orientują, że przybył do Mezcai z misją ratunkową.
Psiakrew! Najpierw pojmano Westina, co samo
w sobie było dość niezwykłe. Potem ciężko raniono
Luke'a, który ruszyÅ‚ mu na ratunek. A teraz jemu ze­
strzelono samolot i próbowano uniemożliwić dotarcie
do przyjaciela.
Tyler nie wierzył w zbiegi okoliczności, zwłaszcza
w powtarzające się zbiegi okoliczności. Jeżeli Marisa
Anula & Irena
scandalous
współpracuje z wrogiem, chciał, żeby ujawniła swoje
prawdziwe oblicze, póki są jeszcze daleko od la Fortuny.
- Słusznie - przyznała. - Nie pomyślałam o tym.
Straciwszy zainteresowanie niewielkim urzÄ…dze-
niem, które ściskał w dłoni, zwinęła skórkę od banana
i cisnęła ją w krzaki. Potem ponownie skierowała na
niego wzrok... i zamarła.
Tyler chował nadajnik do kieszeni, kiedy raptem
skoczyła w przód i złapała leżącą na ziemi maczetę.
Zastygł bez ruchui Zaczęło się, przemknęło mu
przez myÅ›l. ChciaÅ‚, żeby przestaÅ‚a grać i ujawniÅ‚a swo­
je prawdziwe oblicze. ZrobiÅ‚a to. SÄ…dziÅ‚ jednak, że bÄ™­
dzie próbowała wykraść mu nadajnik, a ona... Napiął
mięśnie, szykując się do odparcia ciosu. Wiedział, że
bez trudu sobie z niÄ… poradzi. Przez moment nawet
czuł wyrzuty sumienia, bo wcale nie chciał wyrządzić
jej krzywdy.
Wzięła zamach. Tyler odchylił się. Widział tylko
błysk stali. Szerokie ostrze śmignęło koło jego twarzy
i wbiło się w drzewo, dosłownie kilka centymetrów za
jego plecami.
Ledwo zdążył zakląć siarczyście pod nosem, kiedy
Marisa, wzdrygajÄ…c siÄ™ ze wstrÄ™tu, cofnęła siÄ™ parÄ™ kro­
ków. Odwróciwszy się, Tyler ujrzał na gałęzi jaskrawo
ubarwionego węża, który przyszpilony maczetą do
pnia, wił się jak szalony. Marisa wyglądała tak, jakby
miała ochotę zwymiotować.
Ogarnęły go wÄ…tpliwoÅ›ci - które znikÅ‚y po sekun­
dzie - że może myli siÄ™, podejrzewajÄ…c jÄ… o sympaty­
zowanie z El Jefe.
Anula & Irena
scandalous
Po chwili dokończył to, co ona zaczęła. Wąż opadł
martwy na ziemię, stając się pożywieniem dla innych
zwierząt zamieszkujących dżunglę.
Marisą wciąż wstrząsały dreszcze.
- ZnaÅ‚am chÅ‚opca, który umarÅ‚ od ukÄ…szenia jed­
nego z tych gadów - szepnęła, wzdrygając się na samo
wspomnienie. - MiaÅ‚ tylko dziewięć lat. Od tamtej po­
ry nienawidzÄ™ dżungli. - PrzerzuciÅ‚a warkocz przez ra­
miÄ™. - Chcesz, żebym któryÅ› wzięła?  spytaÅ‚a, wska­
zujÄ…c na plecaki.
Jest nie tylko Å›liczna, inteligentna, ale także roz­
sÄ…dna, odważna i praktyczna. Nie miaÅ‚ ochoty podzi­
wiać jej zalet, ale trudno było ich nie zauważyć.
Wziął większy plecak, jej podał mniejszy. Przez
chwilę trzymała go w ręku, jakby sprawdzając wagę,
potem wsunęła do bocznej kieszeni nietknięty baton,
maść antyseptycznÄ…, krem przeciwsÅ‚oneczny oraz Å›ro­
dek owadobójczy.
- A reszta rzeczy? - spytała.
- Zbędny balast.
- Tak jak moja walizka?
- No właśnie.
WytarÅ‚ maczetÄ™ do sucha i schowaÅ‚ do pochwy. Mu­
si mieć siÄ™ na bacznoÅ›ci. W dalszym ciÄ…gu podejrze­
waÅ‚, że Marisa, dziaÅ‚ajÄ…c w zmowie z wrogiem, za­
mierza go zaatakować czy jakoÅ› unieszkodliwić. Z dru­
giej strony, gdyby tak naprawdÄ™ byÅ‚o, chyba nie zabi­
jałaby jadowitego węża; poczekałaby, aż ten wykona
za niÄ… brudnÄ… robotÄ™.
Wrzuciwszy  zbędny balast" do wody, przez mo-
Anula & Irena
scandalous
ment Tyler patrzył, jak wszystko znika: część rzeczy
poszła na dno, część porwał prąd. Usatysfakcjonowany,
zerwał duży liść palmowy i wycofując się z terenu
obozowiska, dokÅ‚adnie zamiataÅ‚ ziemiÄ™. StaraÅ‚ siÄ™ za­
trzeć wszelkie ślady swojej i Marisy obecności nad
rzeką. Liścia pozbył się dopiero wtedy, gdy brzeg stał
siÄ™ kamienisty.
- Ale z ciebie paranoik, Murdoch - mruknęła.
- Przezorności nigdy nie za wiele - odparł. -
Z drugiej strony, co ma być to będzie.
Marisa wzruszyła ramionami. Przez kilka minut szli
w milczeniu, ostrożnie stÄ…pajÄ…c po ostrych, osuwajÄ…­
cych siÄ™ kamieniach.
Tyler pierwszy przerwał ciszę.
- Niezła jesteś W rzutach maczetą.
Słyszał za sobą odgłos jej kroków. Podeszwy butów
miała całkiem gładkie. Tylko tego im trzeba było, żeby
pośliznęła się i zwichnęła nogę w kostce.
- Czy to twój sposób mówienia  dziękuję"? - spytała
lekko zasapana. - Dobrze odczytałam twoje intencje?
Wykrzywił usta.
- Czytaj je sobie, jak chcesz.
- Un idiot entete.
Nietrudno było odgadnąć sens jej słów.
IdÄ…c z tyÅ‚u, Marisa nie widziaÅ‚a uÅ›miechu, jaki wy­
pełzł na wargi Tylera.
- Murdoch prosił o trzy tygodnie.
Ricky Mercado skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Nie patrzyÅ‚ na bry­
tyjskiego oficera, który skierował do niego te słowa.
Anula & Irena
scandalous
To, że Tyler nie dotarł na umówione miejsce przy mez-
cajskiej granicy, gdzie miał zamienić samolot na dżipa,
wcale jeszcze nie znaczy, że misja ratunkowa zakoÅ„­
czyła się niepowodzeniem.
- Zgodnie z planem odebraliÅ›my na lotnisku pa­
piery panny Rodriguez. - Czyli wtedy wszystko szło
po ich myśli. - Trzy tygodnie to aż nadto. Na pewno
sobie poradzi - rzekł Ricky.
Znając Tylera, powinien uwinąć się szybciej.
Chyba że wpadł w ręce wroga i nie żyje.
- Złapaliśmy wczoraj kolejną grupę mężczyzn
przekraczajÄ…cych granicÄ™. UsiÅ‚owali zastraszyć studen­
tów, którzy podróżowali z Belize do Meksyku. Nie bÄ™­
dziemy tolerować działań El Jefe na terenie Belize.
Ricky ponownie skinął głową.
- Tak, słyszałem o aresztowaniach. Ale pański rząd
zgodziÅ‚ siÄ™ poprzeć misjÄ™ Murdocha. Podobnie jak Sta­
ny Zjednoczone. Kiedy Murdoch uwolni Westina, pan
i pańscy ludzie możecie wznowić akcję mającą na celu
zniszczenie El Jefe. To grozna organizacja terrorysty­
czna; wszyscy pragnÄ… jej likwidacji.
Wszyscy, a zwÅ‚aszcza puÅ‚kownik Westin, który zo­
stał oddelegowany przez rząd Stanów Zjednoczonych
do współpracy z Brytyjczykami stacjonujÄ…cymi w Be­
lize. Razem mieli zniweczyć plany organizacji, zapo­
biec szerzeniu się zła. Każdym kierowały inne pobudki,
ale cel był ten sam.
- Nawet nie wiecie, czy Murdoch i towarzyszÄ…ca
mu kobieta nadal żyjÄ…. OdkÄ…d znalezliÅ›my szczÄ…tki sa­
molotu, którym lecieli, nie mieliśmy od nich żadnych
Anula & Irena
scandalous [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl