[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mi o...
Dopiero pół godziny pózniej towarzystwo ostatecznie
się rozeszło. Panna Hurst zmusiła wicehrabiego Mundella
do rozegrania partii krokieta z niÄ… i Caroline Kilgaren.
Marcus zaproponował pannie Mundell, że oprowadzi ją
po oranżerii. Lady Kilgaren próbowaÅ‚a namówić Annabel­
lÄ™, by zostaÅ‚a i wzięła udziaÅ‚ w grze, lecz ta caÅ‚kiem po­
ważnie obawiaÅ‚a siÄ™, że panna Hurst trzepnie jÄ… po ko­
stkach mÅ‚otkiem. OdrzuciÅ‚a wiÄ™c propozycjÄ™ i zdecydo­
wała się wracać. Caroline spontanicznie ucałowała ją
w policzek, wyrażając nadzieję, że niebawem znowu się
zobaczą, panna Hurst natomiast skrzywiła się okropnie,
widzÄ…c, jak kariolka sir Williama odjeżdża alejÄ… wysadza­
nÄ… drzewami i dopiero delikatne napomnienia towarzyszy
przypomniały jej o grze.
ROZDZIAA TRZECI
Następnego dnia, przy pięknej słonecznej pogodzie,
Annabella wybrała się do miasta z długą listą zakupów dla
lady St Auby. Teściowa często wyprawiała ją na posyłki,
twierdząc, że pokojówki mają dość zajęć, a synowa i tak
powinna jakoś zarobić na swoje utrzymanie. Był to jednak
jeden z mniej uciążliwych obowiązków w gospodarstwie,
toteż Annabella szła lekkim krokiem, ciesząc się chwilą
względnej swobody.
Gdy dochodziÅ‚a do placu targowego, ujrzaÅ‚a dziwne za­
mieszanie w jednym z zauÅ‚ków. Poprzez haÅ‚as targowi­
ska, pokrzykiwania sprzedawców i rżenie koni dobiegły
ją rzewne dzwięki gitary, a potem przepiękny męski głos
rozpoczął piosenkę. Przecisnęła się przez tłum gapiów
i ujrzała, że do Taunton zawitały barwne cygańskie tabory.
Annabella nigdy wczeÅ›niej nie widziaÅ‚a tych tajemni­
czych, kochających wolność ludzi, więc nie zważając na
to, że lady St Auby z pewnością zbesztają za marnowanie
czasu, postanowiÅ‚a przyjrzeć siÄ™ bliżej wÄ™drowcom. West­
chnęła w duchu. Cóż to za szczęśliwcy, jeśli gdzieś im się
nie podoba, po prostu wsiadajÄ… na wozy i odjeżdżajÄ… w si­
ną dal! Poczuła nagle wielką chęć, by do nich dołączyć
i uciec od wstrÄ™tnej teÅ›ciowej, wiecznych pretensji i szo­
rowania garnków...
Te buntownicze myÅ›li przerwaÅ‚ donoÅ›ny dzwiÄ™k bÄ™ben­
ka. ZaczynaÅ‚o siÄ™ przedstawienie! Dwóch smagÅ‚ych, czar­
nowłosych chłopców wskoczyło na prowizoryczną scenę
i zaczęło z wielką zręcznością żonglować piłeczkami,
nożami, wreszcie zapalonymi pochodniami. Annabella
krzyknęła z przestrachu i podniecenia, patrzÄ…c na te nie­
zwykłe popisy. Następny wyszedł na scenę siłacz -
ogromny, zwalisty, muskularny mężczyzna. Jednak zanim
Annabella zdoÅ‚aÅ‚a dojrzeć cokolwiek z jego wystÄ™pu, po­
czuÅ‚a, że ktoÅ› ciÄ…gnie jÄ… za rÄ™kÄ™. OdwróciÅ‚a siÄ™ przestra­
szona, by sprawdzić, co się dzieje, i ujrzała starą, ubraną
w kolorowe spódnice CygankÄ™, która zagadnęła jÄ… skrze­
czącym głosem:
- Powróżyć? Powróżyć?
Kobieta miała krwistoczerwoną chustkę na długich,
mocno krÄ™conych wÅ‚osach, zmierzwionych wokół cie­
mnej, pomarszczonej twarzy. Jej czarne, świdrujące oczy
wpatrywały się w Annabellę z taką intensywnością, że
głos uwiązł dziewczynie w gardle.
- Co, pięknotko moja? Nie chcesz poznać przyszłości?
Nie chcesz wiedzieć, co przyniesie ci los? - nagabywała
starucha. - Stara Cyganka prawdÄ™ ci powie. Wszystko
wie! Pokaż no rączkę, kochaniutka!
Annabella nigdy nie była przesądna i nie wierzyła
w przepowiednie, które uważała za sztuczki i gusła, ale
coś w tonie wróżbiarki kazało jej usłuchać. Nie wiedząc
właściwie dlaczego, wyciągnęła dłoń. Cyganka cmoknęła
kilka razy, zmarszczyła czoło i rzekła:
- O, moja maleÅ„ka! Wiele, bardzo wiele ciÄ™ czeka! Wi­
dzę zmiany, duże zmiany. Mężczyzna... bardzo cię zrani,
stracisz wszelkÄ… nadziejÄ™! Okrutny ból, cierpienie... - za­
wahała się. - Ale odnajdziesz miłość! -I nagle krzyknęła
- Ach, niebezpieczeństwo! Zmierć?... Nie wiem, nie
wiem, nie widzÄ™...
Annabella wpatrywała się w nią jak zahipnotyzowana.
Nie mogÅ‚a siÄ™ ruszyć. Nie sÅ‚yszaÅ‚a gwara dookoÅ‚a, nie do­
strzegała przechodzących ludzi. Myślała o słowach Cyganki.
Czy pogodzi siÄ™ z siostrÄ…? Mężczyzna? MówiÅ‚a o Fran­
cisie, czy o... Williamie Westonie? Zmierć... Pożałowała,
że zgodziÅ‚a siÄ™ na wróżby. Przecież to tylko zabobon! Roz­
sÄ…dne kobiety nie wierzÄ… w takie bzdury, a ona wszak do
takich się zalicza. Nie będzie wcale przejmować się tym,
co usłyszała.
Gdy po chwili otrzÄ…snęła siÄ™, starej już nie byÅ‚o. Posta­
nowiła zapomnieć o wszystkim. Ojej! Zakupy! W rzeczy
samej czyha na nią wielkie niebezpieczeństwo. Awantura,
jeśli nie przyniesie sprawunków na czas! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl