[ Pobierz całość w formacie PDF ]
No i jak, zadowolony? zwrócił się Adam do Josha w drodze powrotnej.
Było kapitalnie entuzjazmował się chłopiec.
A tobie się podobało?
Pewno, nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Zwierzęta są fantastyczne mówił Josh. Myślę, że kiedyś będę się nimi zajmował.
Lubiłeś zwierzęta, jak byłeś chłopcem? Popatrzył na ojca.
Nie miałem ich wiele w swoim otoczeniu. Serce Adama znowu się ścisnęło.
Niebawem będzie prowadził takie rozmowy z synem tylko przez telefon. Albo w ogóle.
Jego pobyt w Bellreagh zbliża się nieubłaganie do końca. I co potem? Trzeba podjąć jeszcze
tyle decyzji i znalezć tyle właściwych odpowiedzi...
Zacisnął dłonie na kierownicy. Jedna decyzja w każdym razie powinna zostać podjęta jak
najszybciej. Ta dotycząca wyboru szkoły średniej dla Josha.
Paskudna rana stwierdził Adam, myjąc ręce. Był wtorek. Opatrywali robotnika z
fabryki konserw, który skaleczył się kawałkiem metalu.
Biedak. Liv składała narzędzia. Jest cukrzykiem, rana będzie dłużej się goić.
Wiesz... zmienił temat Adam. Zastanawiałem się, czy byśmy nie poszli gdzieś
wieczorem.
Ty, ja i Josh?
Nie, tylko my dwoje odparł.
Mówisz tak, jakby to było bardzo pilne. Serce Liv podskoczyło z emocji.
Bo jest przyznał Adam. Czas ucieka, a my powinniśmy podjąć decyzje co do
przyszłości naszej rodziny stwierdził. Między innymi w sprawie wyboru szkoły dla
naszego syna.
Poproszę mamę, żeby dała Joshowi kolację zgodziła się Liv, choć nagle ogarnął ją
niepokój. Bała się tej rozmowy, ale po wyrazie twarzy Adama poznała, że nie da się jej
przełożyć na pózniej.
Już to zrobiłem odparł Adam. Jeśli nie masz nic przeciwko kolacji w pubie,
proponuję Royal. Tim mówił, że teraz bardzo się tam poprawiło.
Dobrze. Liv skinęła głową, zastanawiając się, czy w ogóle powinni iść na kolację. W
tym stanie ducha, w jakim była, wątpiła, że cokolwiek zdoła przełknąć.
Moglibyśmy równie dobrze porozmawiać w domu zauważyła, gdy parę minut po
siódmej odwiezli Josha do babci.
To nie będzie łatwa rozmowa uprzedził Adam. Pomyślałem, że lepiej odbyć ją na
neutralnym gruncie. Pozwoli nam to spojrzeć na sprawy z dystansu.
Innymi słowy, obawiasz się, że w domu mogłabym ci zrobić scenę albo wręcz
awanturę, tak? Zaśmiała się gorzko.
Albo rzucić we mnie kieliszkiem z winem dodał.
Na litość boską, co on wygaduje. Nigdy by do tego nie doszło.
Josh wyczuwa napięcie między nami, prawda?
Popatrzyła na niego uważnie.
Olivio, w przyszły poniedziałek wracam do Sydney. Musimy sobie przedtem wyjaśnić
pewne sprawy oświadczył po chwili milczenia.
Kiedy weszli do pubu, zastali tam zaledwie parę osób.
Aadnie tu teraz stwierdziła Liv, rozglądając się po sali.
Na co miałabyś ochotę? spytał Adam, gdy usiedli.
Ty zamów. Jest mi obojętne, co będę jadła.
Liv... zaczął.
A więc stek i sałatę zdecydowała bez większego przekonania. I kieliszek
czerwonego wina.
Zapadła krępująca cisza. Dopiero gdy kelner podał wino, Adam wzniósł kieliszek i
przerwał milczenie.
Wypijmy za nasze zdrowie i owocną dyskusję zaproponował.
Możemy spróbować. Liv niechętnie uniosła swój kieliszek. Chciałabym najpierw
posłuchać, co masz do powiedzenia.
Widziałem się wczoraj z wychowawcą Josha i dyrektorem szkoły zaczął Adam. Nie
ulega wątpliwości, że nasz syn jest doskonałym uczniem.
Powinieneś już to wiedzieć zdziwiła się Liv.
Przysyłałam ci przecież kopie jego ocen.
Wiem, ale po raz pierwszy miałem okazję usłyszeć o tym osobiście. Zamilkł na
chwilę. Rozmawiałem też z Martinem Burowem z Kinross dodał.
Mają szeroką ofertę przedmiotów. Chcę, żeby Josh poszedł do tej szkoły.
Och! Sama myśl o tym wydała jej się koszmarem. Ale nie miała wyjścia. Adam czekał na
jej opinię.
A jeśli on zechce uczyć się dalej tutaj? odważyła się spytać.
Powiedziałem mu, żeby się zastanowił. Adam wzruszył ramionami.
Bez porozumienia ze mną? Liv podniosła głos.
Bez, bo ty unikasz rozmowy na ten temat. Adam starał się zachować cierpliwość.
Jesteś z góry nastawiona na nie. Wolałabyś, żeby ten temat rozpłynął się w powietrzu. Był
coraz bardziej zdenerwowany. Rzucił okiem na kartkę obok talerza i wstał. Nasze dania są
już gotowe. Zaraz przyniosę. I nie doprowadzaj mnie do ostateczności, Olivio ostrzegł.
Nie wiem, ile czasu nam to zajmie, ale dziś wieczór raz na zawsze załatwimy tę sprawę.
Liv uniosła kieliszek. Ręce drżały jej ze zdenerwowania i przerażenia. Obawy się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]