[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uznała, że nie jest w nim zakochana. Ale interesował ją, pociągał. Kto
wie, może on czuje do niej to samo?
Następnego dnia zrobiło się chłodniej, wiał rześki wiatr, woda lekko się
burzyła. Warunki do nurkowania były jednak w miarę dobre, więc pierwsza
trójka zeszła w dół i wkrótce z wody wyłoniły się beczki z olejem.
John obiecał, że tego wieczoru nie będzie pracował, więc wybiorą się
razem na kolację, na drinka lub na spacer. Abbey nie mogła się doczekać tej
chwili. Nic nie powinno się wydarzyć, co mogłoby pokrzyżować im plany. Mają
przed sobą kolejny zwyczajny dzień pracy. Okazało się, że bardzo się myliła.
Rozmawiała właśnie z nurkami, którzy wrócili na statek, gdy usłyszała
wołanie Johna.
- Abbey, szybko! Wypadek pod wodą! Jest koło mnie lekarka - rzekł do
mikrofonu. - Róbcie dokładnie to, co wam każe. - Podał jej mikrofon i pomógł
nałożyć słuchawki.
Głos mężczyzny, który usłyszała, był spokojny, ale wyczuwała w nim
niepokój.
- Chodzi o Harry'ego - mówił. - Zaczepił nogawką o ostry kawałek stali.
Widzę pełno krwi. Myślę... myślę, że to tętnica.
- W którym miejscu nogi się zranił?
- Wysoko, po wewnętrznej stronie uda - odrzekł mężczyzna.
Abbey skrzywiła się. Wyglądało na to, że rzeczywiście została przecięta
tętnica udowa.
- Wyszliście już z ładowni? - pytała dalej.
- Tak. Nie wiemy, co robić. - Abbey usłyszała panikę w jego głosie.
- Poradzicie sobie - uspokoiła go. - Powiem wam, jak postępować. Macie
przy sobie jakiś sznur, przewód, linkę, cokolwiek, długości około pół metra?
- Mam linkę.
- Więc spróbuj ją zacisnąć Harry'emu między raną a pachwiną.
Abbey musiała wziąć pod uwagę, że mężczyzna będzie zakładał opaskę
trzydzieści metrów pod wodą, przy ograniczonej widoczności, w dodatku na
nogę w kombinezonie.
- Spróbuję. - Nurek oddychał ciężko. - Zrobione - zakomunikował po
chwili. - Krwawienie jest mniejsze, ale nie ustało.
- Tak ma być - uspokoiła go Abbey. - Teraz wydostańcie się na
powierzchnię. Pilnujcie, żeby Harry sam się nie poruszał. Chwyćcie go we
dwóch i ostrożnie wyciągnijcie na górę. Nie zatrzymujcie się po drodze, jak to
się zwykle robi. Jest przytomny?
- Tak - odparł mężczyzna. - Wypływamy. Nagle Abbey zdała sobie
sprawę, że znajduje się w centrum uwagi. Nurkowie i członkowie załogi
usłyszeli wołanie Johna, więc natychmiast skupili się wokół niej.
- Może powinniśmy zejść na dół, żeby im pomóc? - spytał jeden z nich.
- Nie, będą tutaj szybciej, niż zdążylibyście się przebrać - powiedziała
Abbey. - Dwóch z was powinno tylko przejść na platformę, żeby pomóc im przy
wychodzeniu z wody. John, będą potrzebne narzędzia i opatrunki. Nie chcę,
żeby Harry wdrapywał się po drabince. Możesz zorganizować nosze, żeby go
przenieść na pokład?
- Nie ma sprawy. - John spojrzał z niepokojem w niebo. - Mamy wezwać
helikopter? - spytał. -Pogoda nie jest najlepszą.
- Na razie nie - uznała Abbey. - Najpierw obejrzę rannego. Ale
podejrzewam, że im prędzej znajdziemy się w porcie, tym lepiej.
Zeszła na platformę. Pogoda pogarszała się z minuty na minutę. Jeszcze
tego im brakowało. Po chwili z wody wynurzyły się dwie głowy, a zaraz po nich
trzecia. Dwaj inni nurkowie natychmiast pospieszyli im z pomocą.
Abbey uklękła obok Harry'ego. Zdjęła mu maskę z twarzy i wyjęła ustnik.
Twarz mężczyzny była blada, oczy szeroko otwarte, był przytomny.
- Zaraz cię przeniesiemy na statek - powiedziała, starając się dodać mu
otuchy. - Odpręż się, nie denerwuj. Wszystko będzie dobrze.
- Na pewno, pani doktor - wymamrotał z trudem Harry i zamknął oczy.
To zły znak. Nastąpiła hipowolemia, szok spowodowany dużą utratą krwi.
John podał Abbey torbę. Była w niej para ciężkich nożyc. Wsunęła je w
rozdarcie spodni rannego nurka i rozcięła je z pewnym trudem, tak by móc
obejrzeć ranę. Skrzywiła się. Wyjęła z torby opatrunek z gazy, który szybko
położyła na ranie i obwiązała ciasno bandażem, tak że prawie zatamowała krew,
po czym usunęła linkę, którą pod wodą założyli nurkowie.
Teraz należałoby podać Harry'emu środek zwiększający objętość osocza,
gdyż stracił znaczną ilość krwi. Ale to mogła zrobić wyłącznie w gabinecie.
- Kapitan mówi, że płyniemy prosto do portu -poinformował ją John.
- W porządku, to konieczne. I proszę, żeby już czekała na nas karetka -
poleciła.
Harry został ułożony na noszach i wciągnięty z platformy na pokład. John
z dwoma nurkami ostrożnie, by nie urazić nogi, ściągnęli z niego kombinezon i
owinęli go kocem. Mężczyzna był nadal nieprzytomny, miał nieregularne tętno i
częstoskurcz. Abbey z trudem znalazła żyłę, w którą mogła się wkłuć. Założyła
wenflon i podłączyła Harry'ego do kroplówki. Sprawdziła opatrunek na udzie.
Na szczęście mocno nie przeciekał.
Na razie zrobiła wszystko, co w tych warunkach mogła. Teraz Harry
potrzebuje specjalistycznej opieki. Stracił dużo krwi, ale jest młody i silny, więc
miała nadzieję, że jego życiu nic nie zagraża. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl