[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mówiłeś o tych wszystkich czarujących ludziach i celebrytach. Co atrakcyjnego
jest w Brossach-Tilkingtonach?
 Kiedy ich poznałem, byłem bardzo chory. Moi interesowni przyjaciele
woleli pozostać z dala, ale George i Oliwia zostali przy mnie, aż do zakończenia
leczenia. Staliśmy się sobie bliscy.
 Ta cała sprawa z Downboys musiała być dla ciebie szokiem. Znasz oko-
licę. Co się dzieje? Dlaczego oni wynajęli takiego byłego członka IRA, jak Sean?
Sylvan westchnął, wzruszył ramionami i rozłożył ręce.
 Moja droga Agatho. O ile im było wiadomo, Sean był miejscowym że-
glarzem i wykonywał różne prace dorywcze. Nic groznego.
 Ale musi w tym być coś groznego  zaprotestowała Agatha.  Kto za-
bił Felicity?
Przechylił się przez stół i ujął jej rękę w ciepły uścisk.
 Jesteś zdziwiona, zważywszy na sposób, w jaki Felicity się prowadziła?
Prawdopodobnie jakiś odrzucony kochanek.
Jego kciuk pogłaskał wnętrze jej dłoni.
 Porozmawiajmy o czymś bardziej interesującym. Dlaczego zostałaś de-
tektywem?
 Przez przypadek. Rozwiązałam kilka spraw i potem postanowiłam zało-
żyć własną agencję.
Agatha opisała mu kilka najbardziej efektownych spraw, nad którymi pra-
cowała. Zanim posiłek się skończył, poczuła, że znowu wsiąkła w swoją obsesję.
Wszystko w Sylvanie ją fascynowało  jego szczupła sylwetka i to, że był bar-
dzo francuski.
Kiedy wyszli, zasugerowała, żeby wziąć taksówkę, ponieważ wypili całkiem
dużo, ale Sylvan tylko się śmiał i powiedział, że jest ekspertem w kierowaniu
samochodem.
TLR
W drodze do Carsely serce Agathy biło mocno, kiedy w myślach robiła
szybko ogląd sytuacji  nogi i pachy ogolone, paznokcie u nóg obcięte, pre-
zerwatywy w nocnym stoliku...
 Zostawiłaś zapalone wszystkie światła?  zapytał Sylvan, kiedy podje-
chali do jej chaty.
 O, do diabła! To musi być Charles. On ma klucz. Wkrótce się go pozbę-
dę.
Zatrwożona pośpiesznie wysiadała z samochodu i stoczyła się na ziemię. Sy-
lvan śmiał się, kiedy pomagał jej wstać.
 Och, te przypadłości wieku  powiedział, a Agatha poczuła się, jakby
ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.
Otworzyła drzwi i weszła do salonu, gdzie zastała nie tylko Charlesa, ale i
Jamesa.
Charles podskoczył i pocałował ją w policzek.
 Dobrze się bawiłaś, kochanie? Położyłem swoje rzeczy w sypialni. Po-
myślałem, że zostanę na trochę. James przyszedł powiedzieć do widzenia. Przy-
jechał dzisiaj, a jutro znowu wyjeżdża. Cześć, Sylvan. Policja cię wypuściła?
Sylvan przez chwilę wyglądał na wściekłego. Potem zaśmiał się i powie-
dział:
 Nigdy nie byłem w policyjnym areszcie. Wybaczcie.
Wyciągnął Agathę z powrotem do holu i wyszeptał:
 Powinnaś mi powiedzieć, że masz kochanka.
 On nie jest moim kochankiem  wymamrotała groznie Agatha.  Po-
zbędę się go.
 Nie, kochana, nieważne. Za dwa dni wyjeżdżam moją łodzią do Francji,
ale będę z powrotem za tydzień, w sobotę. Może spotkamy się w Hewes w nie-
dzielę na lunch i nadrobimy stracony czas? Spotkajmy się w chińskiej restauracji
o pierwszej.
Wziął ją w ramiona i namiętnie pocałował.
TLR
 Dobrze, zobaczymy się tam  zgodziła się Agatha, kiedy już była w
stanie.  Może jednak zostaniesz? Nie możesz jechać całą drogę do Hewes w
nocy.
 Dam sobie radę. Do widzenia.
Agatha stała w drzwiach i patrzyła, jak odjeżdża w noc z rykiem silnika. Po-
tem wróciła do środka, aby stanąć przed Charlesem i Jamesem.
Ale James uprzedził ją, mówiąc lodowato:
 Czy ty zwariowałaś? Były trzy morderstwa i Sylvan musi być w nie za-
mieszany w jakiś sposób. Zamierzasz wierzyć, że on i Brossowie-Tilkingtonowie
są całkowicie niewinni?
 Założę się, że zamierza cię uwieść po to, by zamknąć ci usta  dodał
Charles.
Wymęczona Agatha kazała im obu wynosić się i na sztywnych nogach po-
szła na górę do łóżka. Pózniej, kiedy leżała, nie śpiąc, słyszała jak Charles szedł
na górę do gościnnego pokoju. Myślała, że zajrzy, by pokłócić się z nią, ale on
zamknął drzwi swojego pokoju i nastała cisza.
W końcu jej gniew ucichł, jako że niejasno czuła, iż miała trochę szczęścia.
TLR
* * *
Kiedy rano weszła do kuchni, Charles bawił się na podłodze z jej kotami.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się.
 Ciągle jesteś na mnie wściekła?
 Jak się dowiedziałeś?
 James widział, jak odjeżdżaliście, i zadzwonił do pani Bloxby, a potem
do mnie, żeby cię ocalić od losu gorszego niż śmierć.
 Sama mogę się zatroszczyć o siebie  stwierdziła Agatha, zapalając
papierosa.
Charles wstał, nalał sobie filiżankę kawy i powiedział:
 Słuchałem pod drzwiami i słyszałem, co mówił.
 I co? Zamierzasz jechać za mną do Hewes?
 Mam pomysł. Myślę, że on coś przemyca. Moglibyśmy jechać do portu,
Hadsea, wynająć łódkę, jechać w górę rzeki i zaczaić się po drugiej stronie stru-
mienia, po stronie posiadłości Brossów, i zobaczyć, czy przywiezie coś w nocy w
sobotę, zanim spotka się z tobą.
 %7ładnej więcej łódki!  Agatha opowiedziała mu o przygodzie z czół-
nem.
 Nie, nie  wyjaśnił Charles uspokajająco.  Wezmiemy coś dyna-
micznego. Mam przyjaciół w Hadsea. Zadzwonię i zobaczę, co mogą mi zaofe-
rować.
 Skąd ten nagły entuzjazm do śledzenia go? Byłam pewna, że gonisz za
jakąś dziewczyną.
 Ja? Nie, tylko kręcę się tu i tam  odparł Charles. Jego piękna Tessa
chciała odwiedzić rockowy festiwal. Charles przez tydzień miał cierpliwie znosić
hałaśliwe zespoły, lejący deszcz, błoto i ekstatyczną radość oraz entuzjazm
Tessy. Miłość umarła w nim, kiedy zobaczył zapchane wspólne toalety, a Tessa
TLR
powiedziała mu, żeby nie był takim mięczakiem i znalazł sobie wygodny żywo-
płot.
Hadsea było małym portem rybackim u ujścia rzeki Frim. Ku uldze Agathy,
morze było spokojne. W sobotę Charles pomógł jej wejść na pokład dużej łodzi
motorowej.
 Sprawdziłeś prądy w rzece?  zapytała z niepokojem.
Sprawdziłem. Mam mapy. Wiem, gdzie są prądy. Jest tu nawet salon z ba-
rem. Idz pod pokład, jeśli wolisz, a ja zawołam cię, kiedy będziemy blisko. Po-
życzyłem ją od przyjaciół. 'Są bogaci, jak diabli.
Muszą być  pomyślała Agatha, kiedy weszła do drogo wyposażonego sa-
lonu, wyłożonego drewnianymi panelami. W rogu był bar. Nalała sobie dżinu z
tonikiem, a potężne silniki zaczęły ryczeć. Zdecydowała zostać tam, gdzie była,
dopóki nie dotrą do celu. Nie lubiła łódek. Na stole leżały magazyny. Podniosła
je i przejrzała, stwierdzając, że to z pewnością oznaka wieku, iż nie rozpoznała
wielu spośród celebrytów. Oczywiście wraz z nadejściem ery real show w tele-
wizji możliwe było zostanie celebrytą bez zrobienia czegokolwiek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl