X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Swoistym dramatem dla piszącego o tych sprawach jest fakt, że
kurierstwo stanowi temat o nieprawdopodobnym bogactwie wątków,
spraw i zdarzeń, których w kalendarzowym skrócie szerzej
potraktować nie można. Ukażemy więc tylko ważniejsze fragmenty
większej całości.
Jako pierwsza, lub jedna z pierwszych, rozpoczęła pracę na sądeckim
odcinku przerzutu i łączności trasa zorganizowana na zlecenie
warszawskiej komórki Związku Oficerów Rezerwy (ZOR) przez
sądeczanina, wychowanka kolejarskiej rodziny Zenglów (ul. Zygmun-
towska 38), por. Klemensa Konstantego Gucwę ps.  Góral".
 Góral" po koleżeńsku  Kostek", wychowanek Kolejowego Przyspo-
sobienia Wojskowego, bardzo popularny i lubiany, był właściwie
twórcą głównego w Sądecczyznie zespołu kurierskiego, który pracował
od marca 1940 r. do końca wojny, wpisując się złotymi literami do
historii łączności zagranicznej. Zespół  Górala" zaczynał od
przerzutów. Pierwszymi klientami byli oficerowie nadsyłani przez
centralę ZOR w Warszawie. Z czasem lista uchodzców poszerzyła się
na całą Polskę.  Szli na Górala" wszyscy, którym udało się zdobyć z
nim kontakt.
 Góral" skompletował doskonały zespół złożony przeważnie z
kolejarskich synów, byłych kolegów z Kolejowego Przysposobienia
Wojskowego, rozkochanych w łażeniu po beskidzkich  zbyrkach",
świetnych narciarzy i sportowców. Pierwszymi, którzy poszli na
graniczną służbę byli: Jan Freisler, Leopold Kwiatkowski, Franciszek
Krzyżak i Roman Stramka. Oni też pierwsi, zdając  żywy towar" w
attachacie polskim przy Vaciutca,  wpadli w oko" kierującym
sprawami uchodzców oficerom i zostali zaangażowani na etaty
kurierów na linii Budapeszt - Warszawa. Z dniem 1 kwietnia 1940
roku , po złożeniu przysięgi na rotę ZWZ, cała czwórka rozpoczęła
służbę łącznościową na etacie Wojskowej Bazy Przerzutu i Aączności
Nr 1, kryptonim  Romek", w Budapeszcie.
Służba kurierska przebiegała według z góry ułożonego harmo-
nogramu. Wyznaczonego dnia i godziny, w ustalonym punkcie, kurier
otrzymywał pocztę szyfrowaną w postaci mikrofilmów i innych
utajnionych dokumentów, najczęściej w tak małej postaci, że kryły się
w obsadce wiecznego pióra, tubce po paście do zębów, puderniczce,
czy uchwycie walizki - no i ruszał w drogę. Najpierw pociągiem w
stronę słowackiej granicy. Jeden czy dwa przystanki przed granicą
wysiadał i znając teren, czekał na melinie do zmroku. Nocą
przekraczał węgiersko - słowacką granicę, po czym koleją lub
umówioną wcześniej taksówką docierał w pobliże granicy polskiej,
gdzie znów czekał nocy, pod której osłoną  przeskakiwał" granicę i
lądował na ojczystej ziemi. Oczywiście, jeśli mu szczęście sprzyjało i
nie  nadział" się na patrol słowacki lub Grenzschutzu. Bo wtedy albo
ginął w walce, albo pochłaniał go Auschwitz.
Oczywiście podany wyżej przebieg rajdu jest bardzo uproszczony i
schematyczny, W rzeczywistości bowiem bywało różnie: na kurierskim
szlaku wyrastały setki przeszkód i nieprzewidzianych zdarzeń, z
których cało wychodzili tylko ci, którzy dysponowali maksymalnym
zasobem sił fizyczno - psychicznych, odpowiednią zaprawą, zimną
krwią, sprytem i odwagą, lub tacy, do których uśmiechnął się w
krytycznym momencie łaskawy los.
Ale wróćmy znów do naszych Sądeczan i śledzmy dalej ich losy.
Główne punkty kurierskiej przysięgi złożonej na rzecz Bazy Wojskowej
brzmiały: nie kontaktować się z żadnymi organizacjami prowadzącymi
łączność z krajem, służbę w Bazie utrzymać w najgłębszej tajemnicy,
nie przyjmować żadnych zleceń od instytucji i osób, poza pocztą Bazy
 Romek". Chodziło oczywiście o zachowanie absolutnej konspiracji i
dyscypliny oraz bezpieczeństwa ludzi i spraw, co w Budapeszcie, gdzie
roiło się od agentur wywiadowczych wszystkich zainteresowanych
wojną państw, było bezwzględną koniecznością. Wszystkie te
uwarunkowania i zastrzeżenia nie dotarły do przekonania naszej
czwórki. To byli przede wszystkim wspaniali patrioci, pragnący służyć
wszystkim i wszystkiemu, co nosiło miano: Polska - Ojczyzna. Przy
tym szalenie koleżeńscy i życzliwi dla całego świata, nie byli w stanie
odmówić prośbom różnych działaczy budapeszteńskiej Polonii i, idąc
w rejs do kraju, zabierali podrzuconą im pocztę, z obowiązkiem
doręczenia pod wskazanym adresem. Przyłapani przez kontrwywiad
na tego rodzaju  usługach obcych", zostali zwolnieni z Bazy i rozkazem
Komendanta Głównego ZWZ, gen. Grota - Roweckiego z dnia
31.10.1940 r. przekazani do dyspozycji powstałej właśnie w
Budapeszcie placówki  W" (Węgry), będącej  filarem" dla  mostu"
łączności cywilnej między władzami na emigracji a Delegaturą Rządu
w Warszawie.
Kurierstwo, wbrew pozorom spokojnego pokonywania wyznaczonych i
zorganizowanych tras, było w rzeczywistości swoistym frontem, na
którym nocami w obustronnych rejonach pogranicza huczały strzały i
ginęli lub wpadali w ręce wroga żołnierze łączności, względnie
holowane przez nich osoby. Było takich zdarzeń wiele. Ale tu
wspomnimy tylko o kilku poważniejszych. W lutym 1940 roku na szlak
 Górala" weszła kurierka Komendy Głównej ZWZ Krystyna
Michalska ps.  Michcik". Jej punktem etapowym na terenie Nowego
Sącza był współpracujący żywo z siatką  Górala" dom Harsdorfów
przy ul. Batorego 78. Któryś z kolei rajd wypadł Michalskiej w maju
1940 r. 23 maja znalazła się u Harsdorfów i tu ją właśnie, idące jej
śladem Gestapo dopadło. Aresztowana, zginęła rozstrzelana koło
Tarnowa. W międzyczasie szereg organizacji warszawskich, które
obsługiwał  Góral", scaliło się, tworząc tzw. Centralny Komitet
Organizacji Niepodległościowych (CKON), z inż. Ryszardem
Zwiętochowskim na czele. Zwiętochowski, głośny polityk z grupy
Paderewskiego i gen. Sikorskiego (Front Morges), zajął zdecydowanie
wrogą postawę w stosunku do oficjalnej formacji wojskowej, jaką był
Związek Walki Zbrojnej. Popadł więc w konflikt ze swoim najbliższym
przyjacielem, gen. Sikorskim, i, aby sytuację wyklarować, wybrał się w
podróż do Paryża. Człowiek zamożny, przyzwyczajony do luksusowych
warunków jazdy w międzynarodowych ekspresach, a przy tym typowy
mieszczuch, wybrał się w daleką drogę jak na spacer w Aleje
Ujazdowskie, w eleganckim garniturze i w... lakierkach. Toteż gdy
zjawił się w melinie  Górala" z prośbą a pomoc w drodze do Paryża,
 Góral" z miejsca zadecydował:  Dobrze, panie inżynierze, pomóc
panu jest moim służbowym obowiązkiem, ale ostrzegam, że w
pańskim wieku, przy braku sportowej zaprawy, nie będzie to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.