X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nazajutrz o jedenastej stał już pod jej drzwiami. Zaskoczyło to Marnie, gdyż poprzedniego wieczoru
po tym, jak przyłączyli się do reszty gości, jego nastrój uległ zmianie. Nie był już nostalgiczny i
romansowy, lecz spięty i czujny.
Odprowadziwszy Marnie do drzwi jej domu, powiedział jedynie  dobranoc" i cmoknął ją w policzek,
wyraznie dając do zrozumienia, iż cieszy się, że wieczór dobiegł końca. Dlatego nie spodziewała się,
że tak szybko ją odwiedzi.
 Jesteś zajęta?  spytał przez siatkowe drzwi.
 Pracuję.
Zalatywało od niej akrylowymi farbami i wyglądała okropnie. Fryzura z salonu nie przetrwała nocy.
Luzne, krótko przycięte loki okalały swobodnie jej małą głowę. Odświętna suknia, zamknięta w
ochronnej torbie, zawisła w cedrowej szafie.
Tego ranka ubrana była w szorty i bluzkę, które czasy świetności miały dawno za sobą. Obie części
garderoby zostały zesłane do szuflady z ciuchami do pracy już zeszłego lata. Teraz na dodatek
pomazane były farbą. Stopy miała bose.
 Mogę wejść?
Zawahała się chwilę, a potem odsunęła zatrzask siatkowych drzwi i pchnęła je ramieniem.
85
 Dlaczego nie jesteś w pracy?  spytała, prowadząc go przez hol ku tyłowi domu.
Opadł na wiklinowy fotel i zdjął okulary.
 Byłem, lecz symulator, na którym pracowaliśmy, wysiadł. Nie mieliśmy do roboty nic innego, jak
tylko stać dookoła i przerzucać się sprośnymi dowcipami, czekając, aż technicy odkryją, co się
zepsuło. W końcu oznajmili, że znalezienie usterki zajmie im czas do jutra rana, wziąłem więc sobie
wolne. Co to takiego?  Wskazał dłonią z okularami malunek, nad którym pracowała.
 Okładka do katalogu salonu jubilerskiego. Podoba ci się?
Podniosła karton, by pokazać mu projekt. Przedstawiał olbrzymi kwiat lotosu na czarnym tle.
Pomiędzy mlecznymi płatkami spoczywał stosik błyszczących klejnotów.
 Jest inna.
 Cóż za dyplomatyczne określenie  skonstatowała chłodno.  Dobrze, że agencja reklamowa
zaaprobowała już szkice, inaczej zaczęłabym się chyba martwić.
Uśmiechnął się blado, jakby wcale jej nie słuchał.
 Masz jakiś problem, Law?
 Lunch.
 Lunch?
 Pozwól zaprosić się na lunch  powiedział szorstko.
 Nie ma mowy! Jestem w proszku.
 Wyglądasz dobrze.
 Zapomnij. Nie zamierzam pokazywać się nikomu w tym stanie.
 W porządku, zjemy tutaj. Co masz?
Nim zdążyła powiedzieć choć słowo, znikał już w przejściu do kuchni. Gdy tam dotarła, zaglądał,
zgięty wpół, do lodówki. Podeszła i bez ceregieli zamknęła mu lodówkę przed nosem.
90
 Nie przyszedłeś tu jeść.
Oparł się o lodówkę i wbił wzrok w sufit.
 Masz rację.
 Po co więc przyszedłeś?
 Przez cały czas myślę o tym, o co mnie wczoraj zapytałaś. Jak zamierzam postąpić w związku z
Davidem?
Marnie poczuła, że ściska ją w okolicy serca. Czuła się tak za każdym razem, gdy pomyślała o tym, co
Law może zrobić w kwestii Davida.
 Postanowiłeś już coś?  spytała cicho, niemal ze strachem.
 Nie  odparł, spoglądając na nią.  Jeszcze nie. Nim postanowię cokolwiek w kwestii
przyszłości, muszę nadgonić przeszłość.
Potrząsnęła zakłopotana głową.
 Nie rozumiem.
 Podoba mi się to, co widzę. Wszystko wskazuje na to, że David to wspaniały chłopak. Mężczyzna
nie mógłby wymarzyć sobie lepszego syna. Chciałbym dowiedzieć się, jak się takim stał. Boże, tyle
mnie ominęło! Szesnaście lat życia, o którym nie wiem absolutnie nic poza tym, że nie mógł mieć psa,
gdyż zwierzęta domowe denerwowały jego babkę, i że brał lekcje pływania na basenie YMCA. 
Spoglądał na nią smutno, a zarazem prosząco.  Chciałbym wiedzieć więcej, Marnie. O wiele więcej.
Opowiedz mi o nim.
Spojrzała w kierunku pracowni, uznała jednak, że jeśli będzie trzeba, posiedzi do północy i zdąży
wykonać robotę przed ustalonym terminem.
 Chodz ze mną.
Zaprowadziła go do pokoju, gdzie trzymała albumy pełne zdjęć Davida. Nie była w stanie określić
dokładnie, co czuje. Choć trudno jej było to przyznać, podziwiała Lawa za to, że
87
zainteresował się Davidem. Mógł wpaść w szał, kiedy dowiedział się o istnieniu chłopca. Lub uznać
go za błąd młodości i odrzucić, jak uczyniłaby większość mężczyzn umawiających się z dziewczętami
o imieniu Suzette.
Z drugiej strony, Law Kincaid był człowiekiem większego kalibru. Przyjęto go do Akademii
Marynarki. Jego życie pełne było osiągnięć i zaszczytów. Mimo to pozostał człowiekiem prawym i
uczciwym.
To, że miał tak silny charakter, sprawiało, że tym mocniej go kochała. Z drugiej strony czyniło go to
jej wrogiem. Listy listami, i tak nie odwróciłby się plecami do nastoletniego syna, choć Marnie bardzo
by to odpowiadało. Było to jednak życzenie na wskroś samolubne. Dlatego uznała, że zanim Law
przedstawi jej swoje plany na przyszłość, będzie reagowała po prostu na sytuację. W tej chwili
współpraca wydawała się najlepszą strategią.
Usiadła po turecku na podłodze i położyła sobie na kolanach wielki album. Law usiadł obok.
Odwróciła okładkę i przesunęła dłonią po umieszczonym na pierwszej stronie zaświadczeniu.
 Oficjalne odciski stóp Davida zdjęte tuż po urodzeniu. Oczy Lawa zabłysły.
 Jakie malutkie!
 No tak, nie nosił wtedy, jak teraz, jedenastki  odparła ze śmiechem.  Wyglądają tu słodko, lecz
kiedy opróżniam jego kosz z brudną bielizną, skarpety nie pachną wcale tak milutko. Teraz nie mogę
sobie wprost wyobrazić, że kiedyś skubałam jego paluszki zębami.
Na następnej stronie znajdowały się zdjęcia z dnia, kiedy rodzina Hibbsów przyniosła Davida ze
szpitala. Law przyjrzał się fotografii Sharon trzymającej w ramionach synka.
 Nie wydaje się przesadnie uszczęśliwiona  zauważył.
88
 Dopiero co urodziła  odparła Marnie wyrozumiale.  Nie czuła się zbyt dobrze.
Lecz Law nie dał się nabrać.
 Nie chciała go, prawda?
 Cóż, ona...
 Marnie.
 Nie, nie chciała  przyznała, wzdychając głęboko.
 Po tym, jak uniemożliwiłaś jej dokonanie aborcji, mogła oddać dziecko do adopcji. Dlaczego tego
nie zrobiła?
 To była jej następna propozycja, ale rodzice się sprzeciwili.
 Dlaczego?
 Myślę, że tatuś chciał, by zrozumiała, że trzeba ponieść odpowiedzialność za własne błędy.
 Zbierasz to, co posiejesz. Nie znałem nikogo, kto by naprawdę w to wierzył i odpowiednio
postępował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.