[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na pół. Tylko jeden człowiek cudem ocalał. Był świadkiem katastrofy i śmierci
wszystkich swych towarzyszy i to on pierwszy zobaczył Bestię, gdy błyskawica
rozświetliła niebo. Bestia stała na szczycie piramidy i wyła pośród sztormu,
przeżuwając krwawe szczątki jednego z marynarzy. Ten człowiek miał na imię Iseo.
Sienna zadrżała. Miał ochotę ją objąć, ale wyczuł, że lepiej jej nie dotykać.
I co się z nim stało?
Przytrzymał się jakichś szczątków statku i dopłynął do wyspy. W końcu oszalał,
ale wcześniej zdążył opowiedzieć wszystkim tę historię. Ludzie w nią uwierzyli.
Cóż to za okropna opowieść.
Ale szczęśliwa dla Montvelatte.
Podniosła na niego zdziwione spojrzenie.
Jak to?
Rafe wzruszył ramionami.
Jakiś przedsiębiorczy pirat uznał, że prościej będzie pobierać opłatę od
przepływających statków, gwarantując im bezpieczeństwo od bestii, niż zawracać
sobie głowę atakowaniem. Atakował tylko tych, którzy nie chcieli płacić.
Sienna zaśmiała się krótko.
Rzeczywiście, to bardzo przedsiębiorcze.
Rafe również się roześmiał. Był zadowolony, że zamiast siedzieć przy biurku nad
papierami zdecydował się pójść na spacer. Ta kobieta wciąż go zaskakiwała. Był
pewien, że ich małżeństwo będzie udane, musiał tylko sprawić, by ona również to
zrozumiała.
Usłyszał jakiś dzwięk i w duchu dał sobie kopniaka za to, że nie wyłączył komórki.
To na pewno Sebastiano odkrył, że jego mocodawca nie pracuje.
I rzeczywiście, sekretarz z łagodną przyganą w głosie przypomniał mu o spotkaniu
z ministrem. Rafe udawał, że go słucha, skupiony był jednak na Siennie, która
oglądała wyrzezbione w skale siedzisko, przesuwając dłońmi po zwietrzałych
kamieniach.
Podniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie.
Ta skała jest taka piękna.
To jest tron Vincenza wyjaśnił, stając tuż za nią, by czuć jej zapach. Od
imienia pierwszego księcia Montvelatte. Nikt nie wie, kto wyrzezbił to siedzisko i
kiedy, ale to właśnie w tym miejscu Montvelatte po raz pierwszy stało się
księstwem.
Zamierzałam dzisiaj o tym poczytać uśmiechnęła się. Jak to się stało?
To było w czternastym wieku. Statek, który wiózł rodzinę królewską z Karpentii,
zmierzał do Genui. W tych czasach Karpentia była silnym państwem leżącym w
północnej Afryce, w miejscu, gdzie szlaki karawan handlowych dochodziły do
morza, a Velatte City było schronieniem dla ladacznic, piratów i rozmaitych
wyrzutków społeczeństwa. Ale córka króla Karpentii zachorowała na gorączkę i
była bliska śmierci, toteż statek przybił do przystani.
Było to bardzo śmiałe posunięcie. Ryzykowali życie całej załogi, ale nie mieli
wyjścia.
I co się stało? zapytała Sienna z zainteresowaniem.
Z tłumu, który zgromadził się na przystani, wyszedł jakiś człowiek. Gdy zobaczył,
kto jest na pokładzie, obiecał uleczyć dziewczynę. Zaniesiono ją do chaty, gdzie
jego babcia, staruszka, o której mówiono, że posiada magiczny dar uzdrawiania,
uwarzyła napar z miejscowych ziół zebranych na tych właśnie skałach i uratowała
życie dziewczyny. Król był tak wdzięczny, że wydał dokument nadający Montvelatte
prawa księstwa. Wnuk uzdrowicielki został jego pierwszym władcą. Nazywał się
Vincenzo Lombardi. W dwa lata pózniej księżniczka powróciła na wyspę i została
pierwszą księżną Montvelatte.
Wyszła za Vincenza i zgodziła się żyć wśród piratów i ladacznic?
Rafe wzruszył ramionami i oparł się o jedną z poręczy kamiennego tronu.
Według legendy było to małżeństwo z miłości, które na zawsze zmieniło losy
wyspy. Najstarsza część zamku, zbudowana na pozostałościach starożytnej
fortecy, która stała tu od wieków, była hołdem Vincenza dla żony.
Zdaje się, że sam nie bardzo w to wierzysz.
Może jestem cyniczny, ale przypuszczam, że Vincenzo wyznaczył swoją cenę za
uleczenie córki króla.
Ale w takim razie po co król przysyłałby tu znów swoją córkę, skoro już raz udało
im się stąd umknąć? Może ta historia jednak jest prawdziwa?
To tylko legenda. Legendy rzadko są prawdziwe.
Sienna potrząsnęła głową. Jej włosy zalśniły w słońcu.
W każdej legendzie jest ziarno prawdy. Nie ma lepszego sposobu, by powołać do
życia nowy naród.
Rafe odwrócił głowę, unikając jej wzroku. Czasami Sienna potrafiła przedrzeć się
przez jego skorupę i zajrzeć w głąb duszy. Zadawała pytania, których nikt inny nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]