[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razy budziła się w nocy zlana potem i drżąca. Koszmary mieszały się i paraliżowały ją,
osłabiając wolę walki. Wyobraznia ostrzegała Nanę, że za najmniejszą próbę
nieposłuszeństwa zapłaci cierpieniami i śmiercią, wpychała ją w ręce porywaczy i wymuszała
na niej absolutne posłuszeństwo. Dopiero nad ranem dziewczynie przyśnił się dziecinny
pokój z zabawkami i koleżanki ze studiów. Wtedy przestała krzyczeć przez sen i miotać się
po łóżku.
ROZDZIAA 9
Zobaczyłem go w lusterku, kiedy wysiadałem z samochodu. Robił mi zdjęcie. Facet wyglądał
jak rura kanalizacyjna szary, zniszczony i gruby. Udałem, że nic się nie dzieje i
zatelefonowałem do mojego współpracownika, byłego antyterrorysty, Marka Borga.
Widzę go usłyszałem na powitanie. Czyżby Borg czytał w myślach? Mam go
zwinąć?
Co masz na myśli? Wolałem się upewnić, że nie namawiam człowieka do zbrodni.
Jak pan wejdzie do domu, a on wsiÄ…dzie do swojego samochodu, przedstawiÄ™ siÄ™ mu
wyjaśnił Borg.
Chciałbym z nim pogadać powiedziałem na wypadek, gdyby obaj się
zaprzyjaznili. No to działamy...
Wszedłem do mojej kamienicy przy Dobrej i od razu przylgnąłem do drzwi. Przez
szparę widziałem, jak fotograf chowa aparat i kieruje się do czerwonego volkswagena golfa.
Kiedy wsiadł do środka i usiłował zamknąć drzwi, pojawił się koło niego Borg i sprawy
potoczyły się we właściwym kierunku. Nie było żadnych krzyków, bijatyki, szarpaniny czy
innych ekscesów. Gość pozostał na miejscu, jakby przez całe życie marzył o spotkaniu ze
mną. Podszedłem i struchlałem. Jak na moje oko, za kierownicą siedział trup. Tak
przynajmniej to wyglądało.
Co mu jest? zapytałem na wszelki wypadek.
Szok elektryczny wyjaśnił Borg, pokazując mi gustowny paralizator. Zaraz
dojdzie do siebie.
Nie ma co, mój kolega nie przemęczał się. Po prostu przysmażył nieznajomego faceta
prądem i czekał, aż podejdę. Przy okazji rytmicznie ściskał w dłoni gumowe kółko.
Najwyrazniej chciał mieć jeszcze więcej pary w łapie. A może po prostu myślał, że żuje
gumÄ™?
Obejrzałem sobie dokładnie wścibskiego fotografa i wyjąłem z jego kieszeni portfel.
Znalazłem prawo jazdy oraz licencję prywatnego detektywa. Zenon Rudy tak brzmiało jego
nazwisko. Powoli dochodził do siebie. Borg stał z boku i udawał, że interesuje się ptakami na
pobliskim drzewie. Ze swoim metrem dziewięćdziesiąt i potężnymi barami przypominał
hummera. Krótkie włosy, garnitur jak Clint Eastwood w Brudnym Harrym i kompletnie
obojętna twarz rzeczywiście nie zasługiwały na zaufanie kolegów z brygady
antyterrorystycznej. Nie zasługiwały na żadne zaufanie. Gdybym go nie znał, powiedziałbym,
że uciekł z domu wariatów i szuka kogoś do złożenia w ofierze. Jednak zatrudniłem go,
ponieważ miał to coś . W swoim życiu poznałem bardzo niewielu ludzi, którzy wydawali się
nie mieć nerwów. Marek Borg był tego skrajnym przykładem.
Co się stało? odezwał się nieznajomy zza kierownicy.
Zasłabł pan skłamałem.
Naprawdę? zapytał i widać było, że zna odpowiedz. Cwany żulik, nie ma co.
Panie Rudy, dlaczego mnie pan śledził? zagrałem w otwarte karty.
Ja? odpowiedział detektyw, rozmasowując sobie twarz i sięgając po papierosa.
Szczery aż do bólu. Czy ja wyglądałem na idiotę?
Od kogo?
Panowie, dziękuję za pomoc, ale chyba mnie z kimś mylicie kontynuował swoje
ecie-pecie. Palił takie śmierdziele, że musiałem odsunąć się od samochodu. Sięgnął po
kluczyki, włączył silnik i próbował szybko ruszyć. Rozległ się jednak syk opony i inny
stosunkowo nieprzyjemny dzwięk. Nóż Borga spisał się doskonale. Rudy ujechał dziesięć
metrów i zatrzymał samochód. Wyskoczył ze środka i rzucił się w moją stronę. Kurdupel był
z niego, ale odważny. Jeszcze chwila i wypruje mi flaki, pomyślałem.
Co pan sobie wyobraża? wrzasnął na mnie detektyw Rudy. Dzwonię po policję...
Pogadajmy spróbowałem go naprostować. Dlaczego mnie pan śledził?
Rudy nie słuchał. Wystukiwał numer do policji. Wtedy ponownie wkroczył do akcji
Borg. Nie wiadomo kiedy znalazł się tuż przy nas i po raz drugi potraktował detektywa
paralizatorem. Jak tak dalej pójdzie, to pacjent się uzależni. Borg podtrzymał upadające ciało
i spojrzał na mnie pytająco.
Do jego samochodu poleciłem.
Pięć minut pózniej detektyw otworzyÅ‚ oczy i przeżyÅ‚ déjà vu. Przy tym, cholernie
nieprzyzwoicie się spocił.
Gdzie ja jestem? zapytał, ale na szczęście nie byliśmy w telewizji. Siedziałem
obok niego na przednim siedzeniu, a z tyłu asystował mi Borg. W okolicach szyi detektywa
czaił się gotowy na wszystko paralizator. Poza tym dochodziła trzynasta i zaczynałem
odczuwać głód.
Albo powiesz mi, dlaczego mnie śledziłeś, albo mój przyjaciel będzie cię
paraliżował, aż nam się znudzi pogroziłem pociuchowi z ponurą miną. Niech wie, że są
jeszcze na świecie prawdomówni ludzie.
Wynajął mnie klient odpowiedział grzecznie Rudy. I pomyśleć, co może zdziałać
odpowiednio zastosowana perswazja.
Kto?
Stefan Radwan odparł Rudy.
Po co?
Miałem mu zdawać relację z pana poszukiwań. Ten facet nie lubi płacić w ciemno...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]